czwartek, 6 listopada 2008

Blogowo - Happy Birthday To You Or To Me? :)

Już rok piszę pamiętnik. I jest to mój – wstyd się przyznać – czwarty blog. Onet – mylog – Onet – blogspot. Gdzie kolejny? Czas pokaże. Przez ten rok napisałam tyle słów, tyle postów, które niczego nowego do rzeczywistości nie wnosiły, a i wartości literackiej nie posiadały. Pierwszego nie ma, nie było w nim takie wiele bym miała żałować, że go skasowałam. Miał jednak fajny klimat – cmentarny bardzo i równie mocno samotniczy. Drugi – od listopada do kwietnia. Tyle tam smutku, bólu, samotności. Tyle łez wylanych pisząc i czytając, nie tylko moich. Już dawno jednak nie śpiewałam kołysanki do śmierci. Wolałam tańczyć we mgle i tańczyłam przez kilka miesięcy - od marca do października. Więcej szczęścia, pozytywnych myśli, spokoju. Czasami bardziej osobisty od mylog’a czasami mniej. Teraz jednak jestem ciszą.

Świat przez ten rok się zmienił. Poczucie osamotnienia, obcości w świecie stało się odległe, nieznane, a jego wspomnienie jest czymś nierzeczywistym, coś czego naprawdę być nie mogło. Poznałam Keriann, Damiana i zyskałam internetowego anam cara :) Mam przyjaciela, którego sama obecność jest czymś przyjemnym, nawet wtedy, gdy ze sobą milczymy. Już nie osamotniona, choć samotna wciąż. Ta samotność jednak jest stanem ducha, mi jednak aktualnie dobrze w tym stanie i niech tak pozostanie. Dość znaków zapytania na drodze, niepewności, frustracji z powodu niemożności dokonania wyboru. Wybrałam – na przekór wszystkim, którzy czegokolwiek ode mnie oczekiwali, wybrałam słuchając głosu serca – wybrałam miłość, zaufanie, wiarę, która daje mi siłę, bym mogła walczyć o szczęście. Nie wiarę, która siły mnie pozbawia, bo wymaga bym na każdym kroku o nią walczyła. I cóż, że w opinii innych byłam już satanistką, ateistką i buddystką, i cóż, że większość ludzi uważa mnie za katoliczkę tylko dlatego, że chodzę na religie? Moja wiara jest moją sprawą, moją życiową drogą, po której nikt za mnie iść nie będzie, to moja pozorna samotnia.

Uwierzyłam w siebie, jak jeszcze nigdy nie wierzyłam. Wciąż od czasu do czasu zadaje sobie pytania odnośnie mojej osoby, co odzwierciedla także ten blog, jednak już nie są takie jak dawniej. Tak, jestem wspaniałą kobietą, świadomość tego zaś wydaję mi się śmieszną. Nie bardziej jednak od tego, że ta wspaniała kobieta ostatnimi czasy zwykła uważać , że właśnie przez swoją wspaniałość nigdy nie spotka człowieka, który ją pokocha jak kobietę. W tej kwestii doświadczenia mówią same za siebie i wszelkie przekonywania rozumowe nic nie dają.
Z dnia na dzień wyszukuję sobie nowe zajęcia z przykrością stwierdzając, że z każdym dniem bliżej mi do matury. Coraz mniej czasu na manuskrypty i wszelkie inne malowania, brak weny by pisać wiersze, opowiadania, które zaczęłam. Za to jest taniec – aktualnie boli mnie stopa i ledwo chodzę, ale jednak czegoś się nauczyłam a boląca stopa świadczy niezbicie o tym, że nie próżnuję na zajęciach. Nie wiem, w jakim stopniu można mówić o powrocie do bractwa. Będę się czuła niewiastą w bractwie w dniu, gdy będę miała na sobie średniowieczną kieckę, buty i będę mogła reprezentować moje bractwo na turniejach.

I o rok włosy mam dłuższe. A niedługo (mam nadzieję) znowu będę ruda ;)

Tak, teraz zdecydowanie jestem ciszą, może dlatego, że tworzę muzykę, której nie da się sklasyfikować.

6 komentarzy:

  1. Dokonałaś wspaniałego wyboru. Miłość, zaufanie i wiara są drogą, światłem i życiem ;) rzecz jednak nie polega na tym, by teraz rozpaczliwie gonić za tymi rzeczami, lecz, by kierować się nimi.

    itd itp :)

    a boląca stopa najlepiej świadczy o twoim 'chciejstwie'. życzę jak najwięcej spokoju ducha, chociaż wiem, że wiek to niespokojny.

    jesteś nietuzinkowa, jesteś kobietą, dostrzegłaś ścieżki mocy :) wszystkie atuty masz w ręku.

    ps. a co mówią google o twojej muzyce ??? ;))

    ps2. bardzo się cieszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba najwyższy czas, żeby i mnie rozbolała stopa :)) Długi weekend wykorzystam między innymi po to.
    A maturą się nie przejmuj - przecież ją zdasz. PBS

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje włosy są o kilka miesięcy krótsze :))

    Opisywany przez Ciebie Świat zmienił się w dobrym kierunku - nadzieja jest taka potrzebna !

    Wszystkiego najlepszego Kobieto :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję.
    Zenzo: google mówią za wiele o mojej muzyce, wolę nie wiedziec nic :)
    Pysiu mam nadzieję, że jak już cię ta stopa rozboli to przynajmniej ty znajdziesz na nią sposób - mi chodzenie w bandażu elastycznym odpowiada tylko, gdy chadzam po domu, a w poniedziałek znowu mam taniec ;D
    Zeruyo: też obciełabym włosy, ale przysięgałam, że tego nie zrobię i narazie nie mogę ich obciąc :)

    Pozdrawiam Was Serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. To musi być piękna muzyka... Pozdrowienia :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz pozostawiony na blogu. Dzięki nim wciąż mam energię by kontynuować pisanie bloga.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...