piątek, 12 grudnia 2008

Ostatnia pełnia tego roku

Gdybym mogła zasnęłabym i w snach wędrowała przez wciąż nieodkryte lądy mojej podświadomości. Teraz, gdy wiem, że tam – w głębi mnie – jest tak pięknie, będę tam wracać ilekroć tego zapragnę. Nie to mnie jednak zachwyca – piękniejszy jest bowiem fakt, że cząstkę tego świata mogę odnaleźć w świecie całkowicie materialnym, istniejącym w rzeczywistości ziemskiej.
Kocham ten świat, mimo jego wad, absurdalnych zachowań ludzkich. Kocham ten świat za Księżyc, za Słońce, za niebo i ziemie, za każdą najmniejszą roślinkę i każdy liść na każdym drzewie, choć aktualnie ich brak.
Kocham, choć mam problemy. Nie są poważne, jednak bardzo mi zależy na ich rychłym rozwiązaniu, a przecież „Zdrowa kapłanka naprawi wszystko wokół” i ja udowodnię samej sobie i innym, że potrafię, muszę, bo za bardzo się do niego przyzwyczaiłam, do niego i jego uśmiechu.

4 komentarze:

  1. pozdrawiam siostro

    ps. tylko nie wpadnij w paranoje ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś ta miłość do świata jakoś szczególnie odczuwalna. I ja pozdrawiam weekendowo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja lubię czytać takie słowa:
    ,,Kocham ten świat, mimo jego wad, absurdalnych zachowań ludzkich. Kocham ten świat za Księżyc, za Słońce, za niebo i ziemie, za każdą najmniejszą roślinkę i każdy liść na każdym drzewie" PBS
    ps. Masz świadomość tego, że jeszcze nie tak dawno niczego takiego byś nie powiedziała?

    OdpowiedzUsuń
  4. Zenzo: za późno
    Zeruyo: dziś minęło bezpowrotnie
    Emmo: zastanawiam się, jak mogłam coś takiego napisać

    :)

    Pozdrawiam Was serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz pozostawiony na blogu. Dzięki nim wciąż mam energię by kontynuować pisanie bloga.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...