sobota, 31 stycznia 2009

Z niezrozumienia świata mnie otaczającego

Mam 18 lat, za sobą przeróżne doświadczenia zarówno miłe jak i takie, których wspominać nie warto, przed sobą tak wiele, że nie jestem w stanie tego ogarnąć, streścić w kilku zdaniach. Mam 18 lat i po tych kilkunastu świadomych latach istnienia stwierdzam, że świat mnie zadziwia, niestety, nie w pozytywnym tegoż słowa znaczeniu.
Kobieta w średniowieczu zostawała żoną, gdy tylko zaczęła dojrzewać płciowo (a więc już od 12. roku życia), ale zazwyczaj była to wola jej rodziny, na którą ona sama nie miała wpływu. Nasi przodkowie kształtowali tradycje w taki sposób by taka kobieta mogła dorosnąć do macierzyństwa, założenia rodziny. Co robi współczesność? Bezczelnie depcze tą tradycje. Jest oczywiście prawo, które nie godzi się by dziewczynka poniżej 16. roku życia została żoną, jednak to prawo nie broni jej przed macierzyństwem… W średniowieczu było to możliwe, ale taka dziewczynka zostawała wychowywana w taki sposób by przygotować ją wypełniania roli kobiety. A nie uwierzę, że teraz jest podobnie.
Może przesadzam. Może w dzisiejszych czasach istnieją takie środki, które takie dziecko przed macierzyństwem chronią. Ale czy to jest wystarczający powód by taka dziewczynka, takie dziecko mogło robić wszystko to, na co tylko ma ochotę? Dla zaspokojenia ciekawości. W końcu co stoi na przeszkodzie? Rodzice? Normy Społeczne? Religia? I nie ma nic do stracenia. Bo w końcu czym jest dziewictwo? Cnota? To, podobnie jak rodzice, normy społeczne, religia i dziewictwo, to jakaś bajka, którą świat beznadziejnie powtarzał przez ostatnie wieki.
A ja pośród tego wszystkiego jestem po prostu niedzisiejsza, jestem ofiarą moich rodziców, którzy wychowali mnie w taki a nie inny sposób i w konsekwencji tego nigdy nie będę szczęśliwa, bo trwale zniewolona jestem normami społecznymi, które mnie unieszczęśliwiają. Pozostało mi trywialnie stwierdzić, że życie jest dla mnie okrutne i chyba się zabije… Zaczynam wypisywać bzdury? Przepraszam, w ten sposób chciałam jedynie przejść do kolejnego nieszczęsnego aspektu młodości. Subkultura Emo. Sama także przechodziłam przez trudny okres dojrzewania, mnie także prześladowały myśli samobójcze i naprawdę jestem w stanie zrozumieć wszystko, oprócz tego sztucznego rozpaczania. Bo nijak to tych depresyjnych klimatów mają się kolorowe stroje, spineczki do włosów z misiem, itp. zabaweczki… Prawda jest smutna. Ten tekst niczego nie zmieni, niczego mi nie pokazał, niczego nowego Wy się z niego nie dowiecie.. Życie nie ma sensu, ale skoro już jest w nim coś przyjemnego, warto żyć i pisać o tym dla potomnych ;)
Jutro Imbolc, święto Brygidy, mojej patronki. Zapłoną świeczki ;)

3 komentarze:

  1. "Może w dzisiejszych czasach istnieją takie środki, które takie dziecko przed macierzyństwem chronią."

    W dzisiejszych czasach powinien chronić rozum i zdrowy pomyślunek - no i jeszcze jest antykoncepcja ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoim zadaniem (moze zyciowym) tak jak ja to czuje (pisze swiadomie czuje a nie cos innego) jest pokonanie trudnosci, pokonywanie ich kazdego dnia, przedzieranie sie przez nie - aby osiagnac - za wszelka cene - Twoja Radosc Zycia. To wszystko przyszlo mi do glowy czytajac Twoj tekst. Jestes wyjatkowo wrazliwa dziewczyna - nie ma takich wiele i to jest TO, co powinno Cie przekonac do dalszych (owocnych) prob i eksperymentow. Nie znam Cie, odebralam tylko jakis impuls i chcialam sie z Toba nim podzielic.
    Masz w sobie duzo cieni ale ja widze wielkie swiatlo w Tobie i wokol Ciebie. Skieruj to swiatlo tam, gdzie uwazasz, ze jest (w danym momencie) taka potrzeba - Twoje cieplo i emanacja tego swiatla zlikwiduja te cienie. Mysle, ze powinnas odwrocic sie w kierunku zabaw, spiewu, muzyki, tanca i smiechu. Tak, smiech powinien zapanowac w Twoim wnetrzu.. Obojetnie, co sie wydarzy, prosze mysl o tym smiechu/usmiechu. Wdychaj radosc zycia! Rozbudz w sobie ten aspekt swiadomosci.Pielegnuj go za wszelka cene i traktuj jak skarb.
    Sorry, jesli ten tekst mogl zabrzmiec nieco naiwnie. Taki mial byc.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uważam, że wszystkie doświadczenia należy wspominać. Nie, nie rozpamiętywać się nad każdym, ale właśnie wspomnieć - tylko tak można wyciągnąć przydatne na przyszłość wnioski. Czasy się zmieniają, ludzkość rozwija się, zmienia wartości, i chyba nie powinniśmy z tym aż tak zacięcie walczyć, co zaakceptować. Oczywiście, że nie należy iść ślepo za tłumami, ale głupotą byłoby się też rzucić pod buty ogromu.
    Myśli samobójcze pojawiają się przynajmniej na moment u dużej liczby ludzi, jakby to był element jakiejś chorej mody. Ja zawsze zwalczałam takowe suicydalne potrzeby u siebie myśląc o tym, że w samobójstwie szuka się ulgi, ale ulgę można poczuć tylko będąc żywym. Subkultura emo to osobna historia, której chyba nigdy nie zrozumiem do końca.. zbyt wiele skrajności i groteski w tym jak dla mnie. Dlatego życzę wszystkim EmoKid szybkiego ozdrowienia.
    A Tobie odrobiny optymizmu ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz pozostawiony na blogu. Dzięki nim wciąż mam energię by kontynuować pisanie bloga.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...