sobota, 6 sierpnia 2011

Kaligrafia

Znalazłam sobie kolejne drogie hobby, jak gdyby liczba tych, które już mam była wciąż za mała. To hobby jest jednak staro-nowy, gdyż sztuka kaligrafii zachwyca mnie nie od dziś, tym bardziej nie od wczoraj. Jednak to właśnie teraz, zanim Drogi Artysta ukończy pewne dzieło dla mnie, chcę by moje umiejętności były wreszcie sztuką zamiast jej dziecinnym naśladowaniem. Początki są zachwycające i pełne radości, palców pobrudzonych tuszem i odkrywaniem możliwości, jakie dają rożne typy stalówek.

Nie będę oczywiście ubolewała nad smutnym faktem zanikania tej pięknej sztuki, o czym może świadczyć choćby to, że jeden typ stalówki zwanej elastyczną (flex nib) jest dość trudno dostępna a jej cena waha się w okolicach kilkuset dolarów. Niestety nie miałam okazji nią pisać, jednak widziałam filmik na youtubie i wydaje się dość pomocna przy najtrudniejszym jak dla mnie piśmie angielskim.

Moje zdolności podążają za ewolucją i najłatwiej mi przyswoić litery historycznie starsze od tych, które są dość nowoczesne (np. copperplate). Ale wszystko w swoim czasie.

Wspomniałam o pewnym Panu i jego dziełach, więc odsyłam takze do galerii jego prac. A link tutaj

3 komentarze:

  1. Kaligrafia, jako, że dużo rysuje i tworze różne grafiki również staram się opanować te piękną sztukę.
    Kiedyś uczyli tego w szkole, szkoda, że teraz tego nie robią :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To moje marzenie od dzieciństwa- nauka kaligrafii. Strasznie żałuję, że nie było tego w szkole.
    Ale kto wie, może kiedyś uda mi sie uzbierać trochę kasy na kolejne hobby ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. A przydałaby się w szkołach taka nauka - podziwiam pismo mojej babci, nawet teraz, kiedy już jej ręce drżą, ciągle jest takie staranne i wypracowane :) A moje - jak kura pazurem, i to jeszcze kura po kilku głębszych :D
    Właściwie nie jest to problem na co dzień, ale kiedy trzeba dodać jakiś napis na rysunku albo wypisać komuś kartkę z życzeniami...
    Chociaż przyznam, że gdybym się miała uczyć kaligrafii - to tej wschodniej :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz pozostawiony na blogu. Dzięki nim wciąż mam energię by kontynuować pisanie bloga.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...