niedziela, 22 stycznia 2012

Czapeczka dla A., zakładka i ACTA

W ostatnim czasie poważnie zaczęłam się obawiać o przyszłość mojego bloga w związku z całą sprawą wokół ACTA.  Być może zdecyduję się na usunięcie tego bloga, być może całkowicie zrezygnuję z jakiejkolwiek obecności w Internecie. Skoro jednak nadal mogę się cieszyć wolnym Internetem pokażę Wam nad czym pracuję.

 Znajomy, z którym pracuję spodziewa się dziecka, widząc mnie pracującą nad beretem stwierdził, że mogłabym zrobić czapeczkę dla jego syna. W pierwszym momencie pomyślałam, że to pewnie żart - moje doświadczenie dziewiarskie równa się zaledwie jedne rękawiczki i szalik, a tutaj czapka i to jeszcze dla noworodka - to przecież włóczka jakaś specjalna potrzebna no i koniecznie bez żadnych szwów. Nie żartował jednak, więc pomyślałam ok - to wyzwanie, ale jak nie spróbuję to się nie przekonam, czy bym potrafiła.

Wybrałam włóczkę - z czytanych w Internecie tekstów doszłam do wniosku, że najlepsze są włóczki akrylowe - są delikatne i nie gryzą, nie powinny także uczulać. Znalazłam wzmianki o włóczka z certyfikatem przydatności dla niemowląt i dla dzieci, jednak w sklepach internetowych trudno o taką informację odnośnie danej włóczki. Postanowiłam więc zdać się trochę na intuicję, trochę na przypadek i zamówiłam ALIZE SEKERIM BATIK:

Pierwszy raz także mam okazję dziergać na włóczce wielobarwnej i powiem, że rozkład kolorów bardzo mi się podoba. I kolejny "pierwszy raz" dotyczy pracy na 4 drutach w koło, podejrzałam sobie kilka filmików na youtube, przeczytałam co na temat pracy w koło mają do powiedzenia książki dziewiarskie, które posiadam i zaczęłam. Dwa razy zdejmowałam robótkę z drutów i prułam - za pierwszym nie wyszedł mi ściągacz, nie zrozumiałam zasady mówiącej o pracy tylko na prawej stronie, a za drugim stwierdziłam, że ściągacz jednak zrobię wzdłuż zamiast wszerz.

Na tą chwilę czapeczka wygląda następująco:

I jak tu mam udowodnić, że projekt jest mój, że nikt inny takiej czapeczki nie zrobił, co mało prawdopodobne uwzględniając 7 miliardów ludzi na świecie i zwykły wygląd czapeczki? 
Nie mam prawa publikować czegoś, co sama zrobiłam na swoim blogu, bo łamię czyjeś prawa? Może firma produkująca włóczkę ma pretensję za tą kryptoreklamę? Może jakaś Pani policzy sobie na tym zdjęciu liczbę oczek, rzędów, czy czegokolwiek innego i stwierdzi, że czapeczka jest robiona wg jej projektu i łamię jej prawa autorskie? 
A co z projektami, które są "free"? Na przykład czapeczka wg projektu tej Pani, którą mam w planach? Także mi nie wolno? 
I tutaj już ewidentne łamanie prawa wg ACTA: 


Zakładka do książki, która mi nie wyszła. Została przycięta do rozmiaru tekturowej kartki papieru i miała być na nią naszyta, jednak okazało się, że pomysł nie wypalił. Mam już kolejny pomysł, więc... chciałabym rzec - oczekujcie nowości, ale... 
  
Co do łamania praw: Bogini, którą wyszyłam to obraz autorstwa Aili, który dawniej pięknie prezentował się na stronie Reclaimingu, jednak dzisiaj z nieznanych mi przyczyn strona nie działa. Otrzymałam słowne pozwolenie na wytatuowanie sobie takiej Bogini, więc uznałam, że Aili nie będzie miała także nic przeciwko, jeśli pozwolę sobie wyszyć ten obraz. Oczywiście zamierzałam napisać z czyjej inspiracji pochodzi. Nie mniej jednak po podpisaniu ACTA może to nikogo nie interesować. 




3 komentarze:

  1. Co do ACTA - nic dodać, nic ująć.

    śliczna włóczka i śliczna czapeczka ci z niej wychodzi :)

    haft na zakładce wyszedł świetny ^^ bardzo mi się ten wzór podoba (swoją drogą, też się zastanawiałam, co się stało ze stroną Reclaiming PL). Szkoda, że sama zakładka nie wyszła, ale na pewno coś wymyślisz, żeby się nie zmarnował haft :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ba, to by było nawet piętrowe piractwo, bo przecież Aili też takiego przedstawienia bogini nie wymyśliła - strach się bać z jakich paragrafów można by Was dorwać ;-)

    Fajna czapeczka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładna czapeczka :)

    Eh co to będzie z naszymi blogami.. ;/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz pozostawiony na blogu. Dzięki nim wciąż mam energię by kontynuować pisanie bloga.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...