wtorek, 11 września 2012

Gail no.2

 Czas niesie zadziwiające zmiany. Nie lubiłam nigdy czerwieni, no chyba, że na ustach, ale nigdy wśród ubrań.   Polubiłam się z czerwienią tego lata, a owocem tej sympatii jest, tym razem już poprawnie wydziergana chusta Gail. Narzuty, tam gdzie powinny być, tam są. Środek chusty wygląda już normalnie i jestem w niej zakochana.  Moja Ci ona. 


Włóczka Drops Lace przyjemna, delikatna, mięciutka. Jak na lace przystało lejąca się, ale w robótce okropna. Cały czas musiałam uważać, by nie spadła mi z drutów, przez co znacznie wydłużył się czas powstawania chusty. Jej wymiary to około 170 cm szerokości i 70 cm długości. 


Po początkowym nabraniu oczek na druty KP 3,5 i przerobieniu kilku rzędów stwierdziłam, że są za duże, że motyw zanika, wśród zbyt dużych oczek, więc wymieniłam je na mniejsze Additki 2,5. Aby zakończenie nie było za ścisłe zakończyłam na 4,5.
Sesji na człowieku, znaczy na mnie, nie będzie, bo statyw został na wsi po ostatniej wizycie. Ale, że kolejna wyprawa się szykuje to i pewnie jakieś zdjęcia z niej przywiozę. Bo chusta, rzecz jasna, jedzie ze mną.

7 komentarzy:

  1. Cudna :-)
    Piękna... Cieszę się, że zaczął Ci się podobać ten kolor :-) Na pewno będzie Ci w nim ładnie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, ja kolory wszystkie uwielbiam, aczkolwiek kiedyś chodziłam caaała na błękit, a dzisiaj nic takiego nie założę XD

    Także zmienia się ciągle i ciągle.

    A gail piękna- ja nie mam cierpliwości do takich cieniuchnych drutów.

    OdpowiedzUsuń
  3. PIĘKNA :)
    To jest rzeczywiście niesamowite, jak kolorystyczne upodobania zmieniają się z czasem. Ja kiedyś np. nie lubiłam pomarańczu, w ogóle nie rozumiałam jak można w nim chodzić, a teraz mam coraz więcej ubranek w tym kolorze ;)

    Czekam na sesję z Twoją piękną chustą i niezmiennie -zazdroszczę talentu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem Twoje czerwone obawy ;) Też się z czerwonym dopiero w tym roku przeprosiłam i wpadłam na całego :P
    Chusta wygląda pięknie. Przeszkol kogoś w robieniu zdjęć. Jak męża obsztorcowałam, że się nie przykłada do roli fotografa, to od razu się naprawił.

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak, jest piękna.
    Czerwienie uwielbiam całe życie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz pozostawiony na blogu. Dzięki nim wciąż mam energię by kontynuować pisanie bloga.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...