wtorek, 23 kwietnia 2013

Haruni no.2

O rozpoczęciu tego projektu pisałam już w lutym, ale został przeze mnie ukończony zaledwie w zeszłym tygodniu.  Czemu? Po drodze pojawiały się jakieś problemy ze schematem (które sama sobie stwarzałam) więc nie chcąc pruć odkładałam na "lepszy dzień" i tym sposobem się zeszło. Ale za to chusta wygląda tak jak powinna wyglądać i jest kolejnym powodem bym mogła być z siebie dumna. Tym bardziej, że chusta jest prezentem dla Tuome która wzięła udział w zabawie "Podaj dalej" o której pisałam już tutaj.  Wczoraj wieczorem dostałam wiadomość, że chusta dotarła i się podoba :)




Dane techniczne:
- włóczka ukochana Drops Lace w kolorze czarnym, "na oko" patrząc jakieś 3/4 motka [eh, muszę w końcu zainwestować w wagę kuchenną]
- druty drewniane 3,5 mm, bordiura na drutach metalowych 4,0 mm
- koraliki czarne nieznanej firmy

Ukończyłam już także kolejny udzierg, dość spontanicznie wymyślony, bo idea zrodziła się zaledwie w zeszłym tygodniu.  Pochwalę się jak dotrze do właściwej osoby.
W planach zaś mam wydzierganie pasiastej Revontuli, gdyż jestem w posiadaniu "resztek" Drops Lace po czterech chustach w czterech różnych kolorach. I coraz częściej spoglądam w stronę włóczek dziecięcych. W maju w końcu zobaczę się z moją ciężarną siostrą i mam nadzieję, że do tego czasu coś dla dzidziusia wydziergam. Przy okazji, spacerując po Warszawie dostrzegłam na wystawie sklepowej włóczki, więc wiedziona ciekawością weszłam. Jak można się domyślić - nic specjalnego oprócz cen - bo 20 zł za 100% akrylu, to chyba przesada, prawda?



3 komentarze:

  1. Wspaniała chusta! Ślicznie wplotłaś koraliki! Nie dziwię się, że właścicielka jest zadowolona :) Trafiłam na Twój blog jakoś na dniach i powoli się zadomawiam ;) Zaraz poczytam o "podaj dalej", bo mnie to zaintrygowało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze raz dziękuję :) Jest najpiękniejsza na świecie ^^

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz pozostawiony na blogu. Dzięki nim wciąż mam energię by kontynuować pisanie bloga.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...