czwartek, 11 kwietnia 2013

osowiałam

Donoszę iż w ostatnim czasie więcej pruję niż dziergam. Toteż wydziergany korpus mojego pixie sweterka zamienił się w znów w motki włóczki. Zmieniła mi się koncepcja, ale nie będę o niej tutaj pisała w obawie, że znów coś mi się odmieni. Oby nie :)

Podejrzewałam, że rzecz się ma w ten sposób, ale moje 'racjonalne-ja' powtarzało, że to nie działa w ten sposób, więc przyznaję się - to moja wina, że zima trwała tak długo :) Miałam sobie wydziergać rękawiczki, ale powtarzałam, że luty to już prawie koniec zimy, więc wydziergam sobie za rok, tak samo w marcu, ale na początku kwietnia już się wkurzyłam i je w końcu wydziergałam w piątkowy wieczór. Od razu oczywiście
zrobiło się cieplej ;)

zdjęcie z fleszem robił mąż
 Wydziergałam także drugie dla siostry, całe czerwone, bez żadnego haftowanego motywu. Miałam pomysł, by wydziergać trochę większą wersję i ją sfilcować, wtedy spiralka i listek mogłyby wyglądać trochę lepiej, ale jeszcze się obawiam filcowania.

Tytuł tej notki jednak nie jest po to by narzekać.




 Kolejny kolega z pracy poprosił o wydzierganie pokrowca dla swojej dziewczyny na telefon. Od razu wiedziałam, że w tej pracy wykorzystam motyw dzierganej sowy. Pierwszy, który wydziergałam był dość duży, mieści mój dysk przenośny, więc dziergałam kolejne, węższe i ze wstążeczkami. Czerwony oczywiście jest mój :)  
 Pozdrawiamy z Szyszką, która waży już 3 kg (mając jakieś 7 miesięcy)








3 komentarze:

  1. Sówki urocze, Szyszka piękna! Moja Lilka, ta biała ragdollka też ma siedem miesięcy i aż boję się ją ważyć , bo wstyd gdy okaże się cięższa od Twojej hihi, chociaż nie przekarmiam kotów , ale obie moje kotki to największe udomowione koty domowe.Twoja pewnie też po rodzicach. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale piękne sówki - tez bardzo często pruję !

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz pozostawiony na blogu. Dzięki nim wciąż mam energię by kontynuować pisanie bloga.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...