Podejrzewałam, że rzecz się ma w ten sposób, ale moje 'racjonalne-ja' powtarzało, że to nie działa w ten sposób, więc przyznaję się - to moja wina, że zima trwała tak długo :) Miałam sobie wydziergać rękawiczki, ale powtarzałam, że luty to już prawie koniec zimy, więc wydziergam sobie za rok, tak samo w marcu, ale na początku kwietnia już się wkurzyłam i je w końcu wydziergałam w piątkowy wieczór. Od razu oczywiście
zrobiło się cieplej ;)
zdjęcie z fleszem robił mąż |
Tytuł tej notki jednak nie jest po to by narzekać.
Kolejny kolega z pracy poprosił o wydzierganie pokrowca dla swojej dziewczyny na telefon. Od razu wiedziałam, że w tej pracy wykorzystam motyw dzierganej sowy. Pierwszy, który wydziergałam był dość duży, mieści mój dysk przenośny, więc dziergałam kolejne, węższe i ze wstążeczkami. Czerwony oczywiście jest mój :)
Pozdrawiamy z Szyszką, która waży już 3 kg (mając jakieś 7 miesięcy)
Sówki urocze, Szyszka piękna! Moja Lilka, ta biała ragdollka też ma siedem miesięcy i aż boję się ją ważyć , bo wstyd gdy okaże się cięższa od Twojej hihi, chociaż nie przekarmiam kotów , ale obie moje kotki to największe udomowione koty domowe.Twoja pewnie też po rodzicach. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAle piękne sówki - tez bardzo często pruję !
OdpowiedzUsuńJakie cudne ^^
OdpowiedzUsuń