Taka totalna wiosna, na drutach i w naturze.
Doskonały czas na wycieczki rowerowe. Dziadkowie obudzili we mnie na nowo zainteresowanie historią tego terenu. Szybko okazało się, że omijałam kaplice z pomnikiem pomordowanych w bitwie 1920 roku, następnym razem na pewno zboczę z utartego szlaku by zobaczyć to miejsce. Dowiedziałam się także, że w 1939 roku było tutaj lotnisko, z którego wylatywały samoloty broniące Warszawy.
Oprócz historii dowiedziałam się, że na tutejszych bagnach można było spotkać europejskie odmiany storczyka, ale nie uśmiecha mi się przedzierać przez nieznane bagniska, do tego w bliskim sąsiedztwie poligonu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przepis na porażkę
Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...
-
Musiałam trochę poczekać by móc napisać ten post, ze względu na termin ukazania się wzoru, który testowałam, ale skoro ten ujrzał już światł...
-
Tydzień temu udało mi się przyszyć ostatni guzik a tym samym oficjalnie zakończyć dzierganie kolejnego swetra w tym roku. Tym razem mój wybó...
-
Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...
Wspaniała zieleń drutami i aparatem wykonana. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBoskie nagłówek! Zaczarowała mnie ta filiżanka... piękna. :)
OdpowiedzUsuńI rosnący sweterek z najlepszej włóczki.
Ależ zielono, tak jak lubię, soczyste lasy...