Po miesiącu daję znak życia, bo nadal żyję, mam się dobrze i nawet dziergam, chociaż jak patrzę wstecz to zastanawiam się jak znajdowałam czas na to dzierganie, na szczęście nie widzę przeszkód by zabierać robótkę wszędzie ze sobą i dziergać w drodze do i z pracy :) Przykro mi, że nie byłam w stanie zorganizować żadnego spotkania spod znaku "dziergsession" jednak musicie mi uwierzyć, że w tym miesiącu naprawdę ciężko pracowałam a ostatnie dwa wolne dni spędziłam z dala od Warszawy.
Na froncie robótkowym na ukończeniu test dla Amanity. Jeszcze trochę a później kąpiel w Eucalanie i kilkudniowe schnięcie. Sesja zdjęciowa zaplanowana na niedzielę, więc trzymajcie kciuki by kapryśna ostatnimi dniami pogoda tym razem dopisała.
Na drutach mam także drugą robótkę, ten niby prezent na 5 lipca, ale po ostatnim maratonie w pracy i konieczności ukończenia testu w terminie straciłam nadzieję na ukończenie go na czas, pocieszam się stwierdzeniem, że na co komu szalik w środku lata? :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przepis na porażkę
Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...
-
Musiałam trochę poczekać by móc napisać ten post, ze względu na termin ukazania się wzoru, który testowałam, ale skoro ten ujrzał już światł...
-
Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...
-
Od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie myśl o powrocie do blogowania, część mnie tego potrzebowała. Ale za każdym razem jak wchodziłam na s...
Jak dla mnie nie ma nic gorszego niż "produkcja na siłę" Totalnie zabija przyjemność tworzenia. Dlatego przyjemności życzę i liczę na rzeczone dziergsession
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie ciekawi gdzie pracujesz, że tak żyć nie dają? No i jestem strasznie ciekawa Twojej wersji "naszego" testu:) Pogoda musi być i kropka! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń