sobota, 3 stycznia 2015

mitenki z klapką dla Kasi

Trudno ująć w słowa jak bardzo przewrotne potrafi być życie - można sobie planować, postanawiać a ono i tak pokaże, że ma swoją własną wizję Twojej przyszłości, zupełnie inny pomysł na siebie. Więc idą zmiany.
I nie będzie tu dzisiaj żadnych podsumowań, żadnych, nawet najbardziej szczerych postanowień i planów na 2015. 

Jedno na razie się nie zmienia - nie przestaje dziergać! :) Skończyłam sweterek wg wzoru Sprig autorstwa Alany Dakos (Never Not Knitting) z wdzięcznej włóczki Tosk DK w przepięknym zielonym kolorze o nazwie "Forestry". Jestem w nim totalnie zakochana, ale nie widzę na razie odpowiedniej scenerii do zdjęć, więc musicie uzbroić się w cierpliwość.
Kolejne projekty na drutach. A tymczasem zaległy, jeszcze grudniowy udzierg - kolejne mitenki z klapką!

Dziergane na drutach 4,0 mm z włóczki Drops Big Delight w kolorach szarości.



 Złośliwość losu chciała byśmy wybrali się na spacer w pierwszy dzień świąt, gdy pogoda była ładna, bo chwilami świeciło słońce a wiatr poruszał koronami drzew i w lesie było bardzo magicznie, ale... następnego dnia krajobraz był bajkowy.



3 komentarze:

  1. sweterek musi być przepiękny! wzór jest taki delikatny... a do tego ten Madelinetosh - mój ukochany!
    Niecierpliwie przebieram nogami!!!
    Mitenki z klapą bardzo udane!
    pozdrawiam
    natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać Sprigowej sesji! :)
    Aż ciągle myślę nad swoją wersją.

    Krajobraz magiczny, szkoda, że tylko przez 2 dni u nas taki był. Aczkolwiek też się staram cieszyć, bo nie marznę ekstremalnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne miejsce. Też lubię zimowe leśne widoki. Dlatego w tym roku święta spędziliśmy w Bieszczadach, blisko natury i z dala od ludzi. W wigilię było jeszcze 10 stopni, a w pierwszy dzień Świąt spadł śnieg :) No i takie klimaty zdecydowanie sprzyjają też dzierganiu - wtedy to się staje wyjątkowo praktycznym hobby ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz pozostawiony na blogu. Dzięki nim wciąż mam energię by kontynuować pisanie bloga.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...