środa, 25 marca 2015

Fickle Heart

Tydzień temu udało mi się przyszyć ostatni guzik a tym samym oficjalnie zakończyć dzierganie kolejnego swetra w tym roku. Tym razem mój wybór padł na Fickle Heart autorstwa Lete.

To jeden z tych projektów, które skradają serce od pierwszego wejrzenia, ale dzierganie go akurat teraz nie było do końca przypadkowe. Tak się złożyło, że w grupie Malabrigo Junkies w tym miesiącu odbywa się KAL, więc skorzystałam z okazji i dołączyłam do grona dziewczyn dziergających sweterek Fickle Heart. Takie zabawy działają na mnie motywująco, bo staram się skupić na danym projekcie i nie rozpraszają mnie inne robótki, które ewentualnie mogłabym zacząć pomiędzy. Ale chyba największym plusem jest to, że gdy tak się wspólnie dzierga ten sam wzór zawsze można liczyć na pomoc czy podpowiedź ze strony innych. A szybko się okazało, że ta pomoc jednak będzie konieczna, bo to totalnie dla mnie nowy sposób dziergania swetra.


Po raz pierwszy wrabiałam rękawy od góry i kształtowałam je rzędami skróconymi - zaczynałam ten zabieg trzykrotnie za każdym razem prując i zaczynając od nowa, ale nie chodzi o to, że ta metoda jest trudna czy wyjątkowo skomplikowana, bo nic z tych rzeczy. Mój cały problem polegał na tym by nabrać odpowiednią liczbę oczek w taki sposób by nie powstawały mi dziurki, ostatecznie nabrałam więcej oczek niż przewidywał wzór, ale zredukowałam ten nadmiar w kolejnych rzędach.

Taki sweter z kapturem był moim cichym marzeniem od bardzo dawna, jeśli nie od samego początku robienia na drutach, a tutaj jeszcze dodatkowo pojawia się całe mnóstwo warkoczy więc oto ziścił się sen o idealnym swetrze.

A jak przestanie mi się mieścić brzuch - wystarczy rozpiąć guziki :D

Na razie jednak się mieścimy.



Ciekawostka jest taka, że dziergałam rozmiar M a zużyłam około 5,5 motka włóczki zamiast 7. Nie wiem z czego to wynika, ale za to z napoczętego motka wydziergałam już czapkę i nadal mam nieco ponad motek do wykorzystania w przyszłości.



Dziergałam z dwóch motków jednocześnie, przekładając je co dwa rzędy. Trochę się martwiłam, że rękawy będą ciemniejsze niż korpus, ale po zakończeniu z zaskoczeniem stwierdziłam, że nic takiego nie widać. Trud się opłacił! :)
To mój 9. projekt w tym roku.

18 komentarzy:

  1. Bardzo mi sie podoba Twój sweter i ten kolor ...zajeżysty , opłaciło sie przekładac te nitki :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny piękny sweter, kolejny zielony. Aż tak jak Ci wspominałam, przez Ciebie (:p) znowu oglądam zielone włóczki i coraz bardziej mnie kusi powrót do tego koloru. A na Sprig to koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przez kogo kupiłam czerwonego Peruviana? To działa w obie strony! Zieleń jest pozytywna!

      Usuń
  3. Śliczny sweter :)) Gratulacje z okazji rosnącej w brzuchu fasolki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżbym przegapiła gdzieś post informacyjno-zawiadamiający? Gratulacje! Pięknie wyglądasz i już teraz wiadomo dlaczego:) Sweterek jest super i bardzo ładnie komponuje się z brzuszkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczny sweterek;- świetny fason i wzór i cudny kolor włóczki.
    Gorąco pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
  6. 9 projekt w tym roku... w poniedziałek nie dostrzegłam cudownej plecionki na plecach :) teraz widzę i podziwiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli udało się, mam tajemniczy sweter kryjący wiele sekretów! :)

      Usuń
  7. Ach piękny jest! Świetny fason, kolor i wykonanie. Bardzo trafnie dobrałaś guziczki. Szkoda, że nie ma zbliżenia.
    pozdrawiam
    www.wloczkiwarmii.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, a lepsze zdjęcie guzików próbowałam zrobić, ale niestety się nie udało, ciężko uchwycić ten oliwkowy odcień.

      Usuń
  8. Piękny sweter! Rzeczywiście, skrada serce od pierwszego wejrzenia ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz pozostawiony na blogu. Dzięki nim wciąż mam energię by kontynuować pisanie bloga.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...