poniedziałek, 9 maja 2016

Primavera sock + Sunday meeting sock

Czasami odnoszę wrażenie, że dziergam ostatnio tylko skarpety. Niby nie ma w tym nic złego, w końcu to lubię, ale... ile można? Ile można mieć w domu chust/szali, czapek, rękawiczek? A czy istnieje taka ilość swetrów, która świadczy o przesadzie?

Póki co zawzięcie dziergam skarpety, dlatego musicie mi wybaczyć monotonie na blogu. Jakiś czas temu na blogu Attic24 (klik) zobaczyłam zdjęcie szuflady pełnej dzierganych skarpet i stwierdziłam, że chcę tak samo! To jak ze swetrami i innymi akcesoriami ręcznie robionymi na drutach - jak już się coś samemu zrobi dochodzi się do wniosku, że kupowanie gotowców pozbawione jest sensu.

Jakimś dziwnym trafem ostatnio dużo testuje wzorów - te skarpety to mój pierwszy *test knit* skarpet - wzór jest już opublikowany i można go kupić na stronie projektantki Iwony Eriksson tutaj (klik)

Każdy, kto choć trochę śledził moje prace na drutach wie, że jestem miłośniczką warkoczy - ale uwielbiam również ażury - połączenie jednego i drugiego to szczyt marzeń i tak jest z tymi skarpetkami.

Skarpetki Primavera może wydają się skomplikowane ale tak naprawdę wzór zapamiętałam po pierwszym przerobieniu, dodatkowym plusem jest to, że autorka nakręciła tutorial, gdzie krok po kroku pokazuje technikę wrabiania pięty.


Technicznie:
  • Primavera socks
  • włóczka: Drops Fabel (kol. 115) - zużycie około 62 gramów
  • druty 2,25 mm
  • dziergane od 27 kwietnia do 3 maja

 Te skarpety dziergałam na przełomie kwietnia i maja, ale wcześniej skończyła skarpety Sunday meeting socks. A skąd taka nazwa? Zaczęłam je podczas niedzielnego spotkania kilku zapalonych dziewiarek.



Po raz kolejny korzystałam ze wzoru Toe-up socks with a difference z drobną modyfikacją jaką był podwójny ryż zamiast części gładkiej.

Włóczka z odzysku. Czy ktoś pamięta jeszcze mój pierwszy sweter na drutach? Tak, doczekał się przerobienia na skarpety. Tak to jest, gdy początkująca dziewiarka porywa się na robienie swetra z włóczki skarpetkowej układającej się w pasy! Dzisiaj powiedziałabym na taki pomysł, że to masakra!

A tutaj mamy zbliżenie na moją ulubioną część skarpety i najciekawszą do zrobienia :)

 Technicznie
  • Toe-up socks with a difference   z modyfikacją na podwójny ryż zamiast ściegu gładkiego
  • włóczka: Zitron Trekking XXL - zużycie około 65 gramów
  • druty 2,25 mm
  • dziergane od 10 do 27 kwietnia

9 komentarzy:

  1. Taka szuflada/ szafka wypełniona ręcznie robionymi rzeczami musi wyglądać zachwycająco. Trzymam kciuki byś spełniła to marzenie ;)
    W moim poczuciu nie ma takiego ograniczenia, które można by było zastosować do własnoręcznie zrobionych cudów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że ograniczenia powinno się stosować gdy wchodzi w grę ciągle ten sam wzór/fason/kolor - wtedy zamiast tworzyć zaczyna się kopiować ciągle i ciągle tą samą rzecz ;)

      Usuń
  2. Piękne skarpetki, szczególnie te ażurowe - są takie delikatne :) U mnie (a jeszcze bardziej u mojej córki) jak na razie szafka swetrów i lawina czapkoszalików, ale męczy mnie o skarpety już tyle czasu, że chyba nie mam wyboru ;) A szuflada skarpet, przyznam, wygląda imponująco, powodzenia przy dalszych maleństwach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarpetki to dobry przerywnik większych projektów - szczególnie takie proste, które robić można oglądając TV albo słuchając audiobook'a.

      Usuń
  3. Śliczne te ażurowe skarpetki, mają piękny kolor i ta precyzja wykonania - podziwiam.
    Taka półka ze skarpetkami to sama przyjemność posiadania, zwłaszcza jak można je ułożyć kolorami.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O coś takiego właśnie siedzi mi w głowie - tęcza ze skarpet :)

      Usuń
  4. Fantastyczne skarpetki :-) Fantastyczne marzenie z szufladą pełną kolorowych, dzierganych skarpet... Mnie się niestety nie uda, bo dziergane przeze mnie skarpetki zabiera mi moja córcia :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam sposób Magdaleny Wolff - jedna para dla siebie, jedna dla kogoś :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz pozostawiony na blogu. Dzięki nim wciąż mam energię by kontynuować pisanie bloga.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...