poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Wild & Free

Zastanawialiście się kiedyś czym jest wolność? Czy możliwością podążania przed siebie bez obaw o cokolwiek? Co znaczy być naprawdę wolnym w świecie zobowiązań?
Gdy dorastałam dużo czasu spędzałam w lesie i na otwartych przestrzeniach marząc o małym domku na skraju lasu, w którym upływ czasu jest tylko iluzją. Minęło już z dziesięć lat a ja nadal marzę o ucieczce od chorej cywilizacji, choć niewiele zostało z dawnego idealizmu.

Czym jest dla mnie wolność? Nadal szukam odpowiedzi.



Piszę o tym, bo dzisiaj przedstawiam moje dzieło - chustę Wild & Free autorstwa Amanity, którą miałam przyjemność testować. To chusta zainspirowana górskimi szczytami i naturą samą w sobie.


Uwielbiam chusty dziergane ściegiem francuskim (garter stitch) - jest prosty w trakcie pracy, ale daje dzianinę bardzo przyjemną, milutką w dotyku a przy tym wygląda bardzo szykownie. W tym przypadku wplecione zostały w niego paseczki w kontrastowym kolorze oraz sekcja ażurowa.


Po raz kolejny miałam okazję dziergać chustę od jednej krawędzi do drugiej i muszę przyznać, że to bardzo pomysłowe i chyba mogę powiedzieć, że awansuje na mój ulubiony sposób robienia chust, bo jest również praktyczny - w zasadzie można w pełni kontrolować wielkość chusty i zdecydować o zakończeniu robótki, gdy zbliżamy się do końca włóczki.

Patrząc na te zdjęcia część mnie odczuwa żal, że chusta od samego początku była dziergana w prezencie imieninowym dla teściowej, jest to niewielki żal bo w sumie to jej ulubione kolory a ja spoglądam na tęczowy motek który przeleżał w pudle kilka lat i zastanawiam się z czym mogłabym go połączyć.

Ta chusta ma w sobie coś co bardzo lubię - pewną frywolność, mrugnięcie okiem w stronę wszystkiego co klasyczne. A wszystko przez te małe chwościki, które miałam okazję robić po raz pierwszy, ale na bank nie po raz ostatni!


Zdjęcia robiłam w pięknych okolicznościach przyrody, gdy deszczowe chmury wiatr pędził nisko po niebie i momentami było naprawdę przepięknie i o wiele bardziej podoba mi się taka deszczowa aura od upalnego lata, gdy nie ma czym oddychać.

Podsumowując:


Nawiązując jeszcze do moich początkowych rozważań to przypomina mi się film "Wszystko za życie" opowiadający historię człowieka, który porzucił wszystko wybierając wędrówkę ku Alasce, ku naturze w poszukiwaniu siebie z dala od chorej cywilizacji. Długi czas był dla mnie bohaterem, pewnym wzorem do naśladowania, ale im częściej oglądałam film tym bardziej dochodziłam do wniosku, że odniósł porażkę, że umierał nieszczęśliwy, bo nie znalazł tego, czego szukał. Czy życiem zapłacił cenę wolności?

2 komentarze:

  1. patrze, patrze i nie mogę się nadziwić, gratuluje zdolności!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba twoja wersja kolorystyczna. Ja również lubię ten rodzaj dziergania chusty za to samo co ty. Nie ma stresu, że włóczki zabraknie, najwyżej chusta będzie mniejsza.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz pozostawiony na blogu. Dzięki nim wciąż mam energię by kontynuować pisanie bloga.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...