środa, 29 maja 2013

Another one

Zgodnie z planem powstała kolejna czarna chusta Haruni na prośbę koleżanki z pracy. Wytyczne były jasne - ma być ogromna. I jest. Długość 1,2 m; szerokość: ponad dwa metry. Włóczka po raz kolejny Drops Lace. Chodzi mi po głowie nabycie czarnego i czerwonego motka do stworzenia równie wielkiej chusty w tej kolorystyce. Z koralikami obowiązkowo. Tutaj zużyłam około 85 gram.
Wróciłam do mężowskiego swetra i dziergam rękawy. Chciałabym by w końcu zaczęło mi to pasować. Naprawdę chcę już ukończyć ten  projekt i pójść dalej.
W ostatnim poście pisałam o kapturku, ale nie pisałam, że powstał dla utalentowanej Pani, która stworzyła dla mnie to cudo:


To siedmiosznurkowa masajka z klimatycznymi zawieszkami. Jest zachwycająca! Odsyłam do facebook'owej stronki Keriann.

środa, 22 maja 2013

pixie hoodie

Im więcej dziergam tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że liczy się tylko radość dziergania, fantazja i przyjemność jaką wydziergana rzecz sprawia mi lub komuś. Kolejna wydziergana przeze mnie czapeczka/kapturek dotarła do właściwej osoby, więc czas na zdjęcia:

Technicznie jest to włóczka Corriedale z Zagrody.  Piękna wiosenna, irlandzka kolorystyka. Poszedł prawie cały motek, jakieś 95 gram. Na końcu sznureczków wydziergałam proste listki z niewielkim ażurkiem. Inspiracje znalazłam tutaj. 
Coś mi mówi, że jest to moja czwarta lecz wcale nie ostatnia pixie czapeczka :)










A na koniec kilka zdjęć z komunii mojej siostrzenicy.




na załączonym obrazku siostra w wydzierganej przeze mnie narzutce, ajć! jestem taka dumna :)




Jak stwierdziła siostra - dobrze mieć w rodzinie fotografa :)

środa, 15 maja 2013

Ogoniasta narzutka + koraliki

Narzutka miała być lekkim sweterkiem, ale jak to często u mnie bywa, plany się zmieniły. W zasadzie skończyłam dziergać już w ubiegłą środę jednak dopiero dzisiaj pochowałam ostatnie nitki (a było ich trochę). Z efektu końcowego jestem zadowolona, chociaż nie powala na kolana. W sam raz na ciepły, choć wietrzny dzień. Miały być rękawy 3/4 ale po przerobieniu kilku rzędów stwierdziłam, że rękaw to nie najlepszy pomysł, jeszcze z takiej cienizny. Czego jeszcze nie zrobiłam? Rzędów skróconych tyłu stąd taka różnica między długością tyłu a przodów. W swetrze pewnie efekt by mi przeszkadzał, ale tutaj akurat jest ok.

Technicznie: resztki włóczki Drops Lace w trzech kolorach (czerń, fiolet i liliowy) przerabiane ściegiem gładkim na drutach 3,5 mm.
Zdjęcie zdaje się nieco ją zniekształcać, w rzeczywistości jest symetryczna. 



 A tutaj kolejna nowość z moich marnych wyczynów z biżuterią. Koraliki ostatnio stały się modne. Moje, udające turkus, czekały na swoją kolej kilka dobrych lat, wątpiłam, że jeszcze coś z nich powstanie. Swego czasu nawet próbowałam z nich zrobić znaczniki do oczek, ale z marnym skutkiem.
Sama jestem zaskoczona, że w ciągu jednego dnia, może nawet w ciągu jednej godziny byłam w stanie zrobić sobie bransoletkę. Właściwie jest bardzo prosta i nie wymaga specjalnych umiejętności, więc gdyby komuś się spodobała odsyłam do tutorialu.

W planach oczywiście mam kolejną. Chodzi za mną czerwień i jestem już tym stanem przerażona, w końcu nie lubiłam tego koloru, co się ze mną dzieje? Nie byłabym jednak sobą gdybym nie pomyślała również o zieleni, ale wymaga to zamówienie materiałów.

Tymczasem korzystając z 35% obniżki cen włóczek Dropsa zamówiłam kolejny motek Drops Lace na  kolejną chustę Haruni, po raz kolejny w czerni i znów z koralikami. Uprzedzając ewentualne pytania - jeszcze mi się nie znudziło ;) 



poniedziałek, 6 maja 2013

Mały elegant (little dandy)

Już w kilku miejscach pisałam, że moja najstarsza siostra jest w ciąży, więc będę miała okazje dziergać dla bobasa. Poród planowany dopiero na wrzesień, ale nie mogąc się doczekać wydziergałam sweterek wg wzoru Baby Sophisticate (by Linden Down), korzystałam z tłumaczenia Truscaveczki, które znaleźć można tutaj.



w trakcie robienia plisy

przed blokowaniem

Właściwie to jeszcze nie wiadomo jaka będzie płeć dziecka, więc kolor wybrałam jedyny słuszny i jak sądzę dość uniwersalny. Mam opory przed dzierganiem z włóczek akrylowych, więc tutaj 100 % Merino Ulubione z Zagrody. Nadal nie mam wagi, więc oceniam, że zużyłam około 90 gram, bo został mi kłębuszek około 2/3 cm średnicy. W nadchodzącym czasie obiecuję zainwestować w wagę, coraz częściej także moje myśli kierują się w stronę nawijarki do włóczki, ale marzy mi się także taka komódka, w sam raz na włóczkowe skarby.
(Nie)stety charakter mojej pracy sprawia, że w weekendy zazwyczaj pracuję, więc moja majówka to cała wolna niedziela, którą spędziłam z mężem i jego siostrą na łódce (mieli niezły ubaw, gdy po raz pierwszy w życiu wiosłowałam). Oni łowili ryby, ja oczywiście dziergałam. Nie udało mi się wyprosić zdjęcia, więc na dowód pokazuję tylko jedno zrobione przez siebie. Dziergam ogoniasty sweter/narzutkę, która ma mi pasować kolorystycznie do fioletowego paska przy sukience. Właściwie w ciągu wczorajszego dnia już niemal skończyłam korpus, więc szybciutko skończę rękawy (zapewno 3/4) i myślę, że mogę w końcu wrócić do mężowskiego swetra.


Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...