piątek, 24 października 2014

Czapki

Mam wrażenie, ze ktoś kradnie mi czas. Dopiero zaczynał się mój urlop,  a już dwa dni jak wróciłam do pracy. Do tego nadeszła jesień, gdy rano idę na stację marzną mi dłonie a mitenki nadal nie wydziergane, nie wiecie może gdzie podział się mój czas?
Żeby jednak nie było, że ja tak marudzę marnując czas siedząc na fejsie. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy udało mi się wydziergać dwie czapki, mitenki, ponczo, do tego jestem w trakcie dziergania mitenek dla siebie, jedna jest już nawet gotowa łącznie z pochowaniem nitek a w drodze powrotnej od moich sióstr, u których spędzaliśmy urlop powstała jedna mitenka dla siostrzeńca. Więc chyba nie jest tak źle, co? :)
 Obie czapki wydziergałam w ramach testowania wzoru.  Pierwszy test to Twelve Cables  dla Lete gdy tylko zobaczyłam zdjęcie wiedziałam, że ta czapka trafi na moją listę "do-wydziergania" więc nie wahałam się ani chwili gdy Justyna na facebook'u zapytała czy ktoś jest chętny testować wzór. Ciężko to nazwać testowaniem bo wzór był tak dobrze rozpisany, że w sumie moim jedynym zadaniem było wydzierganie czapki :)



 Dziergałam na drutach 3,5 mm (ściągacz) oraz 4,0 mm z włóczki Malabrigo Rios w kolorze Vaa.  Zużyłam mniej niż jeden motek (ok. 80 gram). Czapka już znalazła sobie właścicielkę w postaci mojej siostry ;)

Drugi wzór testowałam dla Amanity i to również była ekspresowa robótka, nawet uwzględniając moje małe modyfikacje dotyczące odejmowania oczek. Ciekawostką w tej czapce są warkocze i nuppki, które pojawią się tylko z przodu, tył jest gładki. Moje skojarzenia wędrują w stronę smerfetki przez tą kolorystykę.



Dziergana była na drutach 3,75 mm (ściągacz) i 4,00 mm z włóczki Filcolana Peruvian Highland Wool w kolorze Petrol.

Urlop był o tyle miły, że udało się do tego spotkać z Agatą i Olą na dziergsession :) A następnego dnia wybrałam się na spotkanie do magicloopa, gdzie miałam okazję poznać osobiście wiele osób, których blogi regularnie odwiedzam :)
zdjęcie podkradam z Lorki Blogują
Wracam do dziergania drugiej mitenki, bo zimno! :)

A jak Wasze przygotowania do zimy?


sobota, 4 października 2014

Tęczowy

W końcu tęczowy szalik doczekał się zdjęć w plenerze, zdjęcia z Jackiem to dużo śmiechu i dobrej zabawy  :) Także pozdrawiam! Cieszę się, że są w okół mnie ludzie otwarci, którzy nie boją się być sobą, wyrażać własne, często odmienne opinie, mają swoje zdanie i swój własny światopogląd, są po prostu wyjątkowi i taki jest Jacek a ja mam frajdę gdy chce bym wydziergała mu coś niepowtarzalnego :)

Na ten szalik miałam całe mnóstwo pomysłów, ale jak to często bywa z pomysłami nie chciałam przedobrzyć, wykorzystałam więc prosty motyw, który przy okazji skojarzył mi się z pewnym powiedzonkiem/grą słów po angielsku - if nothing goes right, turn left :)

tak więc ukrywają się tutaj linie podążające zarówno w prawo jak i lewo. Wykorzystałam włóczkę Drops Alpaca w siedmiu kolorach a zaczęłam dziergać od środka do brzegów dodając kolory  - pod tym względem zdaje się, że wyszło nieco nudnie, ale to już chyba kwestia gustu ;)

I dodam jeszcze, że Jacek sam dobierał sobie kolory i trochę żałuję, trochę się pośpieszyliśmy z tym szalikiem bo gdybym miała go dziergać teraz to wybrałabym inną włóczkę i chociaż to totalnie nie moja bajka kolorystyczna to musiałam, po prostu musiałam....


A przy okazji fotografowania szalika Jacek zabrał ze sobą kapturek, który dziergałam mu jakieś dwa lata temu (o ten tutaj) i też doczekał się lepszego zdjęcia

 A na koniec jeszcze pochwalę się, tak przy okazji tych wyjątkowych ludzi, że miałam okazję wziąć udział w ubiegłą sobotę w niezwykłym wydarzeniu - po raz pierwszy do Polski przyjechali muzycy z zespołu Omnia! Słucham ich muzyki mniej więcej od 2007 roku i od pierwszych usłyszanych dźwięków jestem totalnie zakochana, i to właśnie ich utwór "Mabon" wykorzystałam na maturze ustnej z języka polskiego - wybrałam temat o motywie jesieni w literaturze, muzyce i malarstwie :) Koncert był niezapomniany! Pozostawił we mnie pewien niedosyt, więc żyję nadzieją, że słowa nie zostały rzucone na wiatr i jeszcze zagrają w Polsce nie raz ;)



Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...