poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Alecia Beth


Na początku roku, gdy zdecydowałam się na dołączenie do wyzwania "52 projektów w 2015 roku" nie spodziewałam się, że w ramach tego wyzwania uda mi się wydziergać 12 sweterków, ale oto mamy kwiecień a z moich drutów zszedł czwarty! :)

Ten sweterek podobał mi się od bardzo dawna a jednak w pewien sposób mnie onieśmielał. Elegancki, kobiecy z pomysłowym taliowaniem. Idealny do sukienek, których wszak nie noszę. Więc powtarzałam, że jeszcze mam czas, jeszcze zdążę. A w tak zwanym międzyczasie dziergałam tuniczkę Alice in Wonderland* w podobnym stylu. Pod koniec marca, gdy skończyłam Fickle Heart coś się jednak zmieniło, podjęłam decyzje i wrzuciłam na druty Alecie Beth.
Wybór włóczki był banalny. Malabrigo Sock to zdecydowanie jedna z moich ulubionych włóczek, w robótce przerabia się fantastycznie i równie fajna jest w użytkowaniu. A lettuce to jedna z tych zieleni od malabrigo, która wcześniej czy później musiała trafić na moje druty. Początkowo miałam zamiar połączyć ją z dwoma innymi kolorami sock'a i mieć swoją własną chustę Color Affection. Bałam się, że nie uda mi się uzyskać odpowiedniej próbki i będę musiała kombinować, moje obawy były w pewnym sensie uzasadnione, bo próbka wydziergana dwa lata wcześniej tym samym rozmiarem drutów (3,5mm) liczyła sobie tylko 24 oczka zamiast 26. Ale przez ten czas przerobiłam milion oczek i coś się zmieniło, tym razem moja próbka wyszła idealnie.

Dziergałam we własnym tempie, bez pośpiechu. Długo nie mogłam zdecydować między długimi rękawami a 3/4, tym bardziej że istniała obawa że nie starczy mi włóczki, bo kuleczki z których dziergałam rękawy kurczyły się w szybkim tempie. Taka długość jest jednak idealna :)

Może to zabrzmi zabawnie, ale tył tego swetra mnie zachwyca! Uwielbiam jak te "warkoczyki"" kształtują talię i podkreślają... kobiece krągłości, których aktualnie u mnie nie brakuje. Zanim wydziergałam listwę brzegową obawiałam się, że będzie już za późno bym mogła się w nim zapiąć ze względu na brzuszek, ale zdaje się że zdążyłam w ostatniej chwili :)
Jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego, sweterek wyszedł tak jak go sobie wyobrażałam i mam nadzieję, że w przyszłości nadarzy się mnóstwo okazji do zakładania go w zestawieniu z sukienkami :) 

Wczorajsza pogoda nie pokrzyżowała nam planów i udało się zrobić zdjęcia podczas spaceru z mężem i choć z efektu jestem zadowolona to jednak trochę żałuję, że wcześniej cały czas padało bo wybraliśmy się na wycieczkę w poszukiwaniu jezior, czyli w słowniku zapalonych wędkarzy jakich w rodzinie męża nie brakuje - odpowiednich łowisk, oczywiście na zbliżającą się majówkę. Odkryliśmy miejsce bardzo malownicze i mam nadzieję, że będę miała okazję w przyszłości zrobić tam zdjęcia, kto wie? Może nawet mojego następnego sweterka?

* moje drugie podejście do Alicji skończyło się ponownym pruciem

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Pierwszy taki komplet

Choć za oknem słonecznie a w przyrodzie coraz więcej zieleni wcale nie przestaje myśleć o dzierganiu czapek, tym bardziej że już za kilka miesięcy na świecie pojawi się istotka, która zasługuje na pokaźną ilość ręcznie dzierganych ciuszków, jak na dziecko dziewiarki przystało.
Ten post nie dotyczy tylko czapeczki ale całego kompletu! Pierwszego sweterka dla mojego dziecka*, drugich bucików* no i pierwszej czapeczki.
Cały komplet prezentuje się tak:

Sweterek powstał na podstawie wzoru Lete o nazwie Linnie. 
Wzór urzekł mnie od pierwszego wejrzenia i wiedziałam, że motek kolorowej Cool Wool Merino Print, który kiedyś dostałam w prezencie urodzinowym będzie idealny do takiego projektu. Aby stonować "szaloną" grę kolorów tego motka postanowiłam go połączyć z jasno-szarym motkiem Drops Baby Merino.
Efekt mnie osobiście zachwyca.
Żeby nie było - to sweterek dla dziewczynki, musiał mieć odpowiednie akcenty.

Kolorowy brzeg francuzem jest tym, co sprawia, że ten prosty sweterek zmienia się w coś niepowtarzalnie uroczego.


 Ten sam francuz pojawia się w znanych i lubianych bucikach Saartje's gdyby ktoś jednak miał wątpliwości co do tego kompletu...

... to tu także pojawiły się kwiatowe guziczki

 Komplet uzupełniłam prostą czapeczką, w której także wykorzystałam ścieg francuski dziergany kolorową włóczką. To właśnie moja kwietniowa czapka, którą zgładzam do wyzwania "12 czapek w 1 rok".
I to wszystko z dwóch motków włóczki, czyli łącznie nieco mniej niż 100 gram bo nadal jakieś skrawki zostały.

Dzierganie takich ciuszków daje mnóstwo radości, więc tym postem zaczynam całą serię dziecięcą, ale bez obaw - dziergam też dla siebie. Cudny, kobiecy kardigan ze wzoru Alecia Beth (także od Lete) właśnie się suszy i mam nadzieję, że do końca miesiąca uda się zrobić dobre zdjęcia. Od razu nabrałam oczka na kolejny sweterek dla siebie i tym razem mój wybór padł na Boxy od Joij, ale uwzględniając ilość oczek na drutach trochę czasu minie zanim go skończę. Nie zapominam także o szydełku, więc będę miała o czym pisać w najbliższym czasie.

*podczas pierwszego USG usłyszeliśmy, że to na 90 % dziewczynka, w piątek mamy drugie USG i mam nadzieję, że ta informacja zostanie potwierdzona już na 100 %
* pierwsze buciki zostały sprezentowane przez teściową

środa, 15 kwietnia 2015

Sweet Dreams

Po niemal tygodniowym pobycie na wsi stwierdzam, że wiosna w mieście jest o wiele uboższa od tej tam, na łąkach, w lesie i nawet w przydomowych ogródkach. Miło było spędzić trochę czasu na słońcu, poczuć wiatr we włosach i obserwować zadomowianie się bocianów, które dopiero co wróciły z dalekich krain.
Wychowałam się na wsi i tęsknota za tą wolnością, przestrzenią i bogactwem natury chyba będzie mi już towarzyszyć zawsze. Chusta którą wydziergałam także powstała z tęsknoty. Tyle że za koronką, cieniutkimi jak pajęcza sieć nićmi i zwiewnymi, kobiecymi formami. Tak powstała moja druga chusta Sweet Dreams. Tym razem moja własna.

 
Dziergana z wdzięcznej włóczki Malabrigo Baby Silkpaca w kolorze fiołkowo-lawendowym o nazwie cuarzo a waży mniej niż 50 gram, bo po skończeniu nadal została mi kuleczka włóczki do wykorzystania i nawet już powoli dzierga się kolejna chusta. Ta włóczka to piękny prezent urodzinowy od siostry, ma rękę do kolorów, czyż nie? ;)

Chusta wyszła stosukowo mała, to zaledwie jedno powtórzenie każdego schematu, ale niestety miałam ograniczoną ilość koralików i nie bardzo wiedziałam jaki to kolor by domówić kolejne takie same. Sądzę jednak, że teraz gdy robi się coraz cieplej będzie akurat do okrycia ramion. 



Kolejne projekty czekają w kolejce do pokazania bądź sfotografowania, a inne nadal są w trakcie. Głowę mam pełną pomysłów na ubranka dla maluchów i intuicja mi podpowiada, że już wkrótce takie formy zdominują moje dziergania… i szydełkowanie. O tak, jakoś nie miałam okazji polubić się z szydełkiem bardziej, polska terminologia nadal stanowi dla mnie czarną magię, ale teraz dostrzegam że nie doceniłam ogromu możliwości jaką daje to proste narzędzie zwane szydełkiem.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...