czwartek, 13 marca 2014

A w marcu...

Mało mnie na blogu, ale jestem uparta i pewna, że chcę go pisać, chcę dzielić się z Wami moją skromną osobą i tym, co tworzę. A jest to dla mnie dziwny czas. Niesie sporo zmian i nie obiecuję, że będę miała więcej czasu, podejrzewam wręcz, że jeśli plan wypali to przez jakiś czas zniknę, ale nie uprzedzajmy faktów. Cel jest duży, więc rozczarowanie może być wprost proporcjonalne.

Oczywiście cały czas coś robię. Druty nie próżnują. W tym momencie mam trzy rozgrzebane robótki. W tym test dla Marzeny z bloga Wełniane myśli. Nie będę go tutaj pokazywała, bo wielką premierę będzie miał po zakończeniu i opublikowaniu wzoru, ale pokażę dla odmiany z czego dziergam.

malabrigo sock dewberry
Pierwotnie miałam przeznaczyć te motki na Alice in Wonderland ale wzór mam zakupiony, więc z pewnością jeszcze nabędę jakiś piękny kolor na tę tuniczkę.
Wracając do Ecuador'u - miałam piękny plan by usiąść i skończyć ten projekt, gdy nagle pojawiła się myśl, że może to jednak nie ten wzór, może nie z tej włóczki? Znacie to uczucie? Nadal nie wiem co z nim dalej będzie.
Trzecia rozgrzebana robótka to kamizelka dla babci Patryka. Tutaj całkowita improwizacja w moim wykonaniu - dziergam od dołu i na odpowiedniej wysokości rozdzieliłam robótkę na trzy części i każdą dziergam teraz osobno (dobrze mieć trzy komplety drutów w tym samym rozmiarze).

włóczka Drops Lima
O koralikach choćbym chciała nie mogę zapomnieć. Z przerażeniem uświadomiłam sobie, że blisko kilogram koralików nabyłam w ciągu tych kilku miesięcy!  Ale za to ile bransoletek powstało? Ile radości ktoś miał z tego mojego szydełkowania? :)
beżowy komplet na zamówienie.
czarna z odrobiną szarości. na zamówienie.
mój pierwszy ukośnik! z toho round 11/0

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...