piątek, 26 grudnia 2014

Deer with little antlers hat

Muszę przyznać, że podejmując się wyzwania 12 czapek w ciągu roku doskonale zdawałam sobie sprawę, że w ciągu najbliższych miesięcy może być tak, że będę dziergała więcej niż jedną czapkę miesięcznie i tak było w tym miesiącu, ale by było sprawiedliwie i zgodnie z zasadami  - do wyzwania zgłaszam tylko jedną czapkę, i nie jest to zwykła czapka.
To Jelonek.

Czapka dziergana na specjalne życzenie męża - o dziwo! Kupiłam książkę "Woodland knits" z myślą o sobie i sobie miałam wydziergać czapkę wg wzoru Deer with little antlers hat autorstwa Tiny Owl Knits. Zażartowałam sobie, że mogę wydziergać Jelonka, ale pomysł się spodobał i tak powstała pierwsza wersja Jelonka ;) Mi się podoba, a Wam?


Czapka powstała z włóczki Drops Nepal w kolorze brązowym (612)  - ten kolor ma szare, pewnie alpakowe włoski, które nadają mu charakter. Rogi to także Drops Nepal w jasno kremowym kolorze - zgodnie ze wzorem poddałam je wcześniej filcowaniu i wcale nie było tak łatwo jak się spodziewałam. Jak człowiek nie chce by się sfilcowała to filcuje się od samego patrzenia, nie? I jeszcze wnętrze uszu - resztki Drops Baby Merino w jasno beżowym kolorze.

Jeśli ktoś ciekaw co mój szanowny małżonek robi w lesie w mundurze wojska polskiego, choć z wojskiem nie ma nic wspólnego -

ASG - Air Soft Gun - takie hobby dla dużych chłopców - czyli strzelanie z replik broni z użyciem plastikowych kulek.

sobota, 13 grudnia 2014

Liebster Blog Award

Tak jakoś wyszło, że od początku mojej blogowej przygody nie miałam zbyt wielu okazji do udziału w akcjach łańcuszkowych, no może poza  "podaj dalej" ale to było dawno temu. Tym bardziej dziękuję Monice z bloga Creative Paruparo za nominacje do Liebster Blog Award (btw. - ktoś wie gdzie jest początek tego łańcucha?)

  • Książka papierowa czy elektroniczna?
Zdecydowanie papierowa, jestem pod tym względem totalnym snobem i lubię mieć książki na własność, marzy mi się dom, w którym stworzę swoją własną biblioteczkę.
  • Ulubiony film?
Jest ich trochę, ale tutaj zdecydowanie numerem jeden będzie klasyka, czyli "Między piekłem a niebem" Vincenta Ward'a - główną rolę zagrał w nim Robin Williams, jeden z moich ulubionych aktorów, niestety w sierpniu tego roku zmarł. Wielokrotnie oglądałam ekranizacje "Władcy pierścieni" i uwielbiam podobnie jak samą powieść. Mogę dodać tutaj także "Labirynt Fauna" a ze stosunkowo nowych produkcji "Melancholię" Lars'a von Trier'a.
  • Wymarzona praca?
Odkąd zajmuję się rękodziełem to marzeniem jest zajmowanie się nim na pełen etat, w końcu tyle pomysłów a czasu nigdy dość.
  • Masz słabość do...?
Włóczek, bo jak wiadomo...

źródło: tumblr

  • Twoje najpiękniejsze wspomnienie?
Nie mam jednego konkretnego więc wymienię takie piękne chwile jak pierwsze spotkanie z Keriann, koncert Blackmore's night w Płocku, oświadczyny mojego męża...
  • Jaki masz patent na poprawę humoru?
Muzyka - najlepiej folk, celtyckie klimaty i od razu mi lepiej. Dobra książka - albo choćby ulubiony fragment. I nie byłabym chyba prawdziwą kobietą, gdybym nie napisała, że sposobem na poprawienie humoru są zakupy... włóczkowe oczywiście! :) 
 
  • Wymień 3 rzeczy bez których nie potrafisz się obejść.
Tylko 3? 
Kawa z samego rana. 
Druty i włóczka - bo choćby jeden rządek dziennie. 
I niestety muszę to przyznać, ale również smartfon. 
  • Czego się najbardziej boisz?
Słabości, albo inaczej choroby mojej bądź moich bliskich. 
  • Ulubiony miesiąc - uzasadnij swój wybór.
Grudzień jest dla mnie wyjątkowym miesiącem, uwielbiam gdy jest biało i śnieżnie, gdy w ciemności rodzi się światło.
  • Jak masz na drugie imię?
Nie mam. 
  • Czego najbardziej nie lubisz robić?
Nie lubię sprzątać, składać ludziom życzenia tak jak gdybym tylko w tym jednym dniu w roku im dobrze życzyła a ja mam dla wszystkich dobre życzenia przez cały rok. Nie lubię rozmawiać z ludźmi, z którymi nic mnie nie łączy i nie mamy wspólnych tematów. 

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Chusta Frozen leaves

Miałam napisać ten post w ubiegłym tygodniu, ale był to dla mnie bardzo ciężki czas w związku z pewnym wydarzeniem przeżywałam skrajne emocje, wśród których pojawiła się także całkowita rezygnacja i niechęć. Nie będę kryła, że powodem tego całego zła była kradzież mojego portfela. Nie wiem kiedy dokładnie, nie wiem jak. Totalnie nie rozumiem jak można? Człowiek pracuje na każdą złotówkę a ktoś inny korzysta z okazji i żeruje na kimś niczym pasożyt... Sprawa jest nadal w toku. Dzisiaj złożyłam papiery o nowy dowód i pozostaje mi nie dać się tej beznadziei, trzeba być twardym nie miękkim, czyż nie?

 Wracając do rzeczy miłych. Chusta udziergała się w prezencie, ale nie ode mnie, tylko od znajomej z pracy dla teściowej, pod choinkę. Tym sposobem chcąc nie chcąc wydziergałam pierwszy gwiazdkowy prezent. Dostałam zielone światło na pokazywanie na blogu, więc oto i jest, moja kolejna chusta wg projektu Frozen leaves. 


 


Chusta dziergana była z włóczki Lace Merino z Zagrody w kolorze świerkowej zieleni, której tutaj oczywiście w ogóle nie widać (taki ładny trudny do uchwycenia kolor!) -  z tej samej włóczki powstał mi pierwszy ogoniasty, druty 3,75 mm.  Zakończenie znów zmodyfikowałam i przerobiłam tak jak w chuście Gail.


Kolejną przyjemną rzeczą jest moje II  miejsce zajęte podczas Olimpiady Kulinarnej, która jest organizowana corocznie dla kucharzy Pizza Hut. 


poniedziałek, 1 grudnia 2014

endpaper mitts no.2

W związku z tym, że mitenki endpaper, które sobie wydziergałam jakimś dziwnym trafem mnie opuściły - całkiem dobrowolnie, by nie było - postanowiłam sobie wydziergać kolejną parę i wykorzystać do tego inną włóczkę a tym samym inny efekt kolorystyczny.



Tym razem Drops Baby Merino w kolorze szarym (22) łączyłam z Drops Delight (9) i chociaż dziergało mi się lepiej, pewnie przez to, że drops delight jest nieco grubszy niż jawoll magic degrade, to jednak liczyłam na bardziej spektakularne przenikanie kolorów tej włóczki. Nie jestem rozczarowana, bo mitenki wyszły ładne i do tego ciepłe, ale w przyszłości raczej sięgnę po inną włóczkę na takiego rodzaju projekt.



Druty dokładnie takie same jak za poprzednim razem, czyli ściągacz na 2,5 mm a reszta na 2,75 mm - karbonowych, które kupiłam z czystej ciekawości i jakoś nie odczuwam różnicy dziergając na nich, choć wiadomo, że włóczka nie ślizga się tak jak w przypadku metalowych, doceniam za to ich mniemaną wytrzymałość, bo jednak nie zdecydowałabym się na zakup drewnianych (moich ulubionych) w takim rozmiarze.


I to chyba na tyle jeśli chodzi o ten wzór :)

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...