Z dnia na dzień, coraz bardziej odległe horyzonty, marzenia o spokoju i ciszy z dala od śmiesznych ludzi i ich śmiesznych sporów. Zmierzch zapadał powoli subtelnie otulając świat mrokiem...
Ja. Kim jestem, kim dla kogo, kim dla siebie. Faluję jak cień w uśpieniu zmysłów. Mała chatka na skraju lasu, ukryta wśród starych drzew, zniszczonych płotów. Na końcu polnej drogi...
Teraz podziwiam Cię nie za twórczość, ale odwagę bycia dla siebie.