środa, 28 lipca 2010

Dream of a place called home


Niby każdy z nas ma dom, ma gdzie wracać i za czym tęsknić, dom rodzinny, ostoja szczęścia i beztroski. Czasami mówią, że dom to ludzie go tworzący. A ja - bo zawsze muszę pisać o sobie - nie mam ani czterech ścian, ani ludzi, do których chciałabym wracać i nawet tęskniąc tęsknię za miejscami, które zostawiłam w tamtym miejscu - za lasami, polami, bezkresnym horyzontem i błękitem nieba. I nie jest mi wcale ciężko przyznać się do myśli, że i owszem mój upragniony wyjazd do Irlandii miał być także ucieczką przed nimi, pragnieniem rozpoczęcia nowego życia bez nich.
Zaufanie i jego brak. Lecz jak mam ufać ludziom, którzy nigdy nawet nie próbowali mnie zrozumieć, za to zmieniali, wpływali na decyzję i w gruncie rzeczy unieszczęśliwiali bardziej niż było to konieczne, i wszystko oczywiście w imię mojego dobra. Ona umarła, właśnie przez nich, przez kamienną obojętność wobec cierpienia, przez milczenia na łzy. Umarła pewnego dnia w lesie, a zieleń pochłonęła to czym wtedy była. Wiem kim jestem, i wiem, że jest we mnie odrobina szaleństwa, wspomnienie tego co było dawniej. Przede wszystkim jest we mnie wola przeżycia, za wszelką cenę, więc nie zawaham się wcale, gdy staną mi na drodze do szczęścia.

Dom. Mieć swój własny, swoją własną ostoję szczęścia i miłości.


sobota, 10 lipca 2010

despair

To nic ponad wrodzoną nienawiść wobec ślepców i głupców (niestety, nie na jedno wychodzi gdy można widzieć i całkiem świadomie wybrać taki a nie inny sposób myślenia) uważających się za mędrców o znaczeniu nie mniejszym niźli wyrocznia delficka albo król Salomon.

I cóż mnie powstrzyma przed zacytowaniem malutkiego (acz bardzo wymownego) fragmentu piosenki Żywiołaka Pogaństwo - "Nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie głupi"

Bogowie codzienności upadają ze swych boskich piedestałów, na które wzniosła ich własna zajebistość.

A mnie coraz częściej zastanawia, czy aby na pewno Gratiosa res homo si homo est (Człowiek jest wspaniały gdy jest ludzki), wszakże pamiętając, że Rident stolidi verba Latina (Głupcy śmieją się ze słów łacińskich) muszę dojść do przykrego wniosku, że owszem człowiek jest wspaniały gdy jest ludzko… klasyczny, więc czy słowa ciągle aktualne? Tymczasem jednak daruję sobie wszelkie próby tłumaczenia "co takiego autor miał na myśli pisząc" klasyczny.

Więc wracam do rozważania naczelnych wartości własnego świata. O tak, zdecydowanie są jeszcze tacy, którzy pamiętają czym są wartości i bynajmniej nie przeliczają ich na kasę.
"Prawda przeciw światu"
Może niektórym się wydaję, że jestem głucha, głupia i naiwna, że mogą wybuchać śmiechem choć nie zdążyłam nawet zniknąć za najbliższym zakrętem, że jestem jedną z tych panienek, które za cenę należenia do szanownego grona wybranych będą gotowe poświęcić każdą inną znajomość. Ale niestety życie nauczyło mnie skrajnie innych zachowań i ponad cudownych i zajebistych wolę ludzi ciekawych, oryginalnych, i przede wszystkim takich którzy nie boją się być sobą. Widać, od czasu do czasu muszę sobie przypominać dlaczego nienawidzę ludzi.


Miesiąc. Potem wszystkie zmartwienia miną.
A tak w ogóle jakieś dziwaczne "ja" z głębi duszy pragnie jesieni. Nie tyle dziwi mnie fakt zmęczenia latem, co istnienia życia w miejscu, gdzie najmniej się go spodziewałam.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...