wtorek, 16 marca 2010

przedwiosenna pustka, czyli znudzenie zimą

Liadan. Właściwie dlaczego wybrałam to imię? Ideologia pojawiła się późno, o wiele później. Najpierw była pewność, że to jest to właściwie imię, moje własne. Szara Dama. Nie znałam opowieści o Liadan i Kurithirze, i nawet teraz jestem w stanie spojrzeć na daną kwestię z dystansem, więc żadnych nawiązań. A ideologia – szary, który jest pomiędzy bielą a czernią. Szara jak mgła, jak dziecko mgły, jak Celtowie.

Trzy lata. Wiele się zmieniło Mogłabym w nieskończoność zadawać pytania gdzie podział się ten dawny zachwyt światem, którego doświadczała Kasia poznając druidyzm? Nie, nie mogłabym. Więc patrzę jak Słońce wschodzi, jak przedziera się przez chmury i rzuca blaski swego życiodajnego światła na świat, jak wydobywa głębię kolorów. I już wiem, że dni są bogami. Więc raz na jakiś czas zapalam świeczki, podpalam kadzidło i modlę się stwarzając iluzję ciszy, ale słowa już dobieram automatycznie.

Za kilka dni wrócę do domu i nie ważne jak zimno będzie, nie ważne jak mokro – po prostu pójdę do lasu, bo długi samotny spacer jest teraz tym, czego najbardziej potrzebuję. Powinnam malować, ale wrodzone lenistwo, którego usprawiedliwieniem miałby być koci charakter, ale paradoksy nie pozwalają na spokój, więc narzekam, że marnuję czas zamiast rozwijać potencjalne zdolności. A inspiracje odchodzą w zapomnienie, więc pozostaje mi wzdychać, gdy widzę piękno.

Świat stał się nazbyt oczywisty, zdziwienie bez zachwytu i nuda. Więc byle do wiosny.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...