poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Still light na nowy początek

Od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie myśl o powrocie do blogowania, część mnie tego potrzebowała. Ale za każdym razem jak wchodziłam na stronę bloggera i zaczynałam pisać odczuwałam pewnego rodzaju niezadowolenie. Dzisiaj było tak samo, z tą jedynie różnicą że zadałam sobie pytanie czy mogę zacząć od nowa. Kto mi zabroni? Zaczęłam i liczę, że będzie mnie to satysfakcjonowało.

Mój problem z blogowaniem zaczyna się na podstawowym poziomie - rozważam niemal każde słowo. Zastanawiam się nad jego znaczeniem i ewentualnym odbiorem przez czytelnika. Ale... świadomość tego pozwala mi nad tym pracować. Swobodniej posługiwać się słowami i nie przejmować tym, co ktoś zrozumie albo nie zrozumie.

Dzisiaj zaczynam od nowa. I jak Zofia w słynnej książce, której tytułu chyba nie muszę wymieniać, zaczynam się zastanawiać kim jestem? Jestem Caitlin, mam 26 lat. Od niemal pięciu lat jestem mężatką a od kilku miesięcy również mamą. Dzierganie stanowi ważną część mojego życia i ten blog będzie poświęcony właśnie tej, kreatywnej części mnie.

Po kilku miesiącach dziergania i kilku tygodniach czekania na zdjęcia dzisiaj w końcu mogę pokazać moją własną Still Light Tunic (klik) autorsta Veery Valimaki. Ta sukienka, czy tuniczka (jak kto woli) to zdecydowanie mój krój - luźny i nieformalny, ale nadal szykowny tym bardziej w kolorze głębokiej czerwieni, która zdaje się przebijać zieleń na liście moich ulubionych kolorów.

Długi czas pracy nad nią nie wynika ze skomplikowania czy trudności wzoru - to tylko miliardy oczek do przerobienia, co idzie mi (ponoć) zadziwiająco szybko.  Zaczęłam we wrześniu, zaraz po tym jak na świat przyszła moja córka i dziergałam z tzw. doskoku - to dobry projekt do dziergania przed telewizorem, czy książką. Kończyłam w marcu z silnym postanowieniem ukatrupienia tego WIP'a bo nie lubię mieć niedokończonych robótek na drutach (zbyt długo).

Zaskoczenie dla mnie samej stanowi rozmiar - dziergałam S z małymi modyfikacjami na M (które zwyczajowo nosiłam w tamtym czasie). Odpowiednia próbka została osiągnięta na drutach 3,00 mm ale na prosto, a skoro sukienka dziergana jest w okrążeniach wzięłam druty 3,25 mm - suma summarum mieszczę się w niej aktualnie (czyli w rozmiarze L).

Z moim szalem Masgot (klik) tworzą od samego początku dobraną parę, co nie powinno dziwić, bo w obu przypadkach to Drops Baby Merino (czerwień nr 16). Zużycie - waga kuchenna chyba nie kłamie (?) - 416 gram. Z 600-set przygotowanych na ten cel to chyba niezła wydajność, nie?







Zdaje się, że wkrótce nabiorę oczka na kolejną sukienkę Still light - dla teściowej :)


Podsumowując: 

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...