poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Chusta Frozen leaves

Kolejny ekspresowy projekt za mną. Ostatnio chusty stanowią dla mnie przyjemny przerywnik w projektach długodystansowych a takim projektem jest kamizelka dla babci Patryka z dropsowej limy. Pokazywałam ją już wiosną, ale ówczesną wersję musiałam spruć ze względu na błąd w początkowych obliczeniach i różnicę w ilości oczek na przodach. Postanowiłam także wykorzystać inne wzory, aby była bardziej ażurowa, bo właśnie na takiej kamizelce miałam się wzorować. Więcej na ten temat, gdy już skończę.

Tymczasem...


Technicznie:
  • Chusta Frozen leaves (projekt Anusla) 
  • Włóczka Lace Merino z Zagrody 
  • Druty 4,5mm 
Chustę dziergało się bardzo szybko i sądzę że w przyszłości jeszcze wrócę do tego wzoru. 
Nie byłabym sobą gdybym na druty nie wrzuciła kolejnej chusty. Tym razem Color Affection, bo nie wiem jak Wy, ale ja już poczułam chłód nadchodzącej jesieni, więc koniecznie potrzebuje czegoś pod szyję.
 

czwartek, 21 sierpnia 2014

Szal Semele

Zdarza mi się czasami przeglądając raverly zupełnie zignorować jakiś wzór na podstawie zdjęć ze strony głównej wzoru, później odkrywam wykonanie tego wzoru, które zachwyca mnie w takim stopniu, że od razu dostaje ode mnie "serduszko" i trafia na listę "do-wydziergania". Tak było z szalem Semele. Droga od miłości do zakupu wzoru była długa, jeszcze dłużej trwało wrzucenie projektu na druty, ale sen o liściastym szalu zaczął się ziszczać 8 lipca. Oto i on.




 Podsumowując:
  • wzór: Semele (Asa Trikosa)  do kupienia na ravelry 
  • włóczka: Jilly (Dream in Color) w kolorze Tart zużyłam około 150-160 gram, ale szal jest ogromny, raczej do "zamotania" niż okrycia ramion :-) 
  • dziergałam na drutach 3,5 mm ale spokojnie mogłam użyć większego rozmiaru 

Dodam jeszcze, że z włóczki jestem bardzo zadowolona, obawiałam się, bo sprawiała wrażenie bardzo delikatnej i łatwej do sfilcowania, ale póki co nie mam jej nic do zarzucenia pod tym względem. Przetrwała podróż w torbie i zachowała pożądany wygląd, wisiała na wieszaku i przez chwilę było widać odgnięcenia ale po ułożeniu na płasko zniknęły. I przede wszystkim - po praniu w Eucalanie zrobiła się fajnie lejąca, to efekt który szczególnie lubię w chustach/szalach. Z chęcią jeszcze sięgnę po tą włóczkę :)
Zdjęcia robione w pięknych okolicznościach podlaskiej przyrody przy rzecze Liwiec, za pomoc dziękuję mojej mega utalentowanej siostrze a za wsparcie moralne naszemu towarzyszowi Szymonowi :)



niedziela, 10 sierpnia 2014

Fade to grey

Powyższym kompletem oficjalnie wracam do koralikowania. Powstał jako prezent i największy problem stanowiła kolorystyka oraz wzór, w końcu jednak zdecydowałam się na zwykłe paski i oto jest połączenie czerni z bielą przelatane różnymi szarościami. Ukośnik na 18 koralików w rzędzie umieściłam na metalowej bazie, jeśli dobrze pamiętam o szerokości 2 cm. Z resztki nabranych koralików udało mi się jeszcze zrobić drugą bransoletkę na 9 k w rzędzie,  tym razem przerabianą tą drugą metodą, która chyba w sumie nie ma nazwy :-) Powstała taka mała kuleczka, bo szydełkowanie takich kulek chodzi za mną już od dłuższego czasu i zamierzam jeszcze kilka takich zrobić w najbliższym czasie.


Dziergsession:
Sierpniowe dziergsession odbędzie się w czwartek 14 sierpnia około godziny 16 w tradycyjnym miejscu, czyli w Multimedialnym Parku Fontann w Warszawie.

środa, 6 sierpnia 2014

Wspólne dzierganie i czytanie (4)

Po raz kolejny mam przyjemność wziąć udział w akcji organizowanej przez Maknete. I chociaż moja robótka od poprzedniego razu się nie zmieniła - wciąż dziergam Semele to napiszę kilka słów o przeczytanych książkach i książce, którą aktualnie czytam.

"Dobry Omen" to nietypowa książka jak na Pratchett'a, nietypowa pod względem tematyki ale nie stylu, bo ten jest jak najbardziej pratchett'owski. Z banalnej historii - Antychryst pojawia się na Ziemi aby wywołać Armagedon - Terry Pratchett i Nail Gaiman stworzyli intrygującą opowieść o walce dobra ze złem, gdzie ani jedno ani drugie nie jest tym czym z natury powinny być i nic nie jest takie oczywiste jak się wydaje. Bo może Antychryst jest tylko zwykłym chłopcem i nie chce Armagedonu? Wciągająca, momentami zabawna, po prostu godna polecenia. Ale w przypadku akurat tych autorów - ten styl trzeba lubić, więc nie jest to książka dla każdego.

 Kolejna zaś książka, "Chłopaki Anansiego" wciągnęła mnie tak, że żal było odkładać książkę, chociaż zegarek pokazywał godziny późno nocne a rozsądek podpowiadał, że czas spać. Przeczytałam w trzy dni i to tylko dlatego, że w międzyczasie zawzięłam się by skończyć szalik dla Jacka. W tym miejscu wypadałoby napisać kilka słów o samej książce i uświadamiam sobie właśnie, że jest to trudne. Mogę oczywiście napisać, że głównym bohaterem jest Gruby Charlie, przeciętny, szary facet, którego życie zostaje wywrócone do góry nogami, gdy dowiaduje się najpierw o śmierci ojca, którego nie znosił, po pogrzebie zaś starsze panie z sąsiedztwa informują go, że jego ojciec nie był zwykłym facetem, lecz bogiem Anansim, na tym jednak nie koniec, bo oprócz tego ma brata, o którym wcześniej nie wiedział. Jak łatwo się domyślić to początek serii wydarzeń, które wywracają życie głównego bohatera do góry nogami. Dla mnie osobiście jest to niesamowita podróż w głąb siebie, odkrywanie własnej tożsamości, ale właśnie za ten psychologiczny element cenię twórczość Gaiman'a.

A tutaj w końcu moja aktualna lektura. "Powstanie '44" chciałam przeczytać od bardzo dawna, to pragnienie odżyło w związku z ostatnią, 70. rocznicą, więc gdy tylko skończyłam "Dzieci Anansiego" zabrałam się za czytanie i już mogę powiedzieć, że to bardzo dobra książka. Po pierwsze dlatego, że napisana jest w bardzo fajny, przystępny sposób - nie jest to ani przysłowiowe lanie wody ani naukowy bełkot. Dwa - choć autor wyraża swoje zdanie, wręcz podziw dla Polaków to jednak jest w tym taka doza obiektywności bym nie czuła sceptycyzmu czytając o niektórych wydarzeniach. Wiadomo, że sposób w jaki się przedstawia pewne historyczne fakty wpływa na nasze postrzeganie danego wydarzenia - bardzo przeszkadza mi zbytni subiektywizm w opracowaniach historycznych. Trzy - całe mnóstwo, bardzo ciekawych informacji, o których wcześniej nie wiedziałam. Więcej napiszę jak skończę czytać.

Tęczowy szalik pokażę jak tylko zmuszę Jacka do wyjścia gdzieś i zrobię kilka przyzwoitych zdjęć. Liczę, że uda mi się skończyć Semele w sobotę, gdyby tak fajnie się złożyło to w niedzielę zabrałabym męża na spacer w pięknych okolicznościach przyrody a przy okazji sfotografowalibyśmy szal. Aaaa i chwalę się jeszcze, oby nie za wcześnie, że w końcu udało mi się wrócić do koralików i dzieje się ukośnik, ale o tym ani słowa więcej, bo to prezent. 

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...