niedziela, 20 lutego 2011

Tarot



Przy okazji zmiany pracy postanowiłam bliżej zainteresować się Tarotem, z tej okazji nawet popełniłam takie oto dzieło będące pierwszą stroną mojego zeszytu, w którym mam zamiar spisywać własne refleksje na temat poszczególnych kart i układów.

Czy wierzę, że karty są w stanie przepowiedzieć mi przyszłość? Nie, i nawet powiem, że średnio mnie interesuję jej poznawania, przyszłość jest piękna, gdy jest dla mnie niespodzianką i niech taką pozostanie. Więc pewnie zadajecie sobie pytanie, po co to wszystko. Ze zwykłej ciekawości, która kazała mi w życiu sięgać po takie i inne tematy i je poznawać.

Szukałam w Internecie historii tarota, która byłaby satysfakcjonująca dla kogoś, kto lubi historię jako naukę i oczekuję rzetelnych wiadomości zamiast ezoterycznego naginania faktów. Historie sama napiszę z tego, co znalazłam, ale przy okazji poczytałam sobie różne dziwne rzeczy na temat tarota między innymi także te pisane z tej drugiej strony. Tarota prawdy Ci (nie) powie, wypowiedzi na temat zła itd.. A ja nadal uważam, że zło jest w nas, i może czas najwyższy stać się świadomym tej naszej ludzkiej natury, bo nawet nie nazwę tego ułomnością. Popełniłam błąd, wyrządziłam komuś krzywdę, ale to nie byłam ja - to zły, który mnie opętał. Taka pocieszająca wersja, przecież jestem czyta jak źródło zaranne, niewinna i mieszka we mnie bezmiar dobra.

To zdecydowanie wersja nie dla mnie.

Przy okazji miałam okazje przypomnieć sobie o pewnym człowieku, kliknęłam kilka słów i okazało się, że chociaż nadal czuję żal, to już mu nawet źle nie życzę. To taka pozytywna myśl, czyż nie?


wtorek, 15 lutego 2011

14 lutego 2011



Ta Kasia, która przez ostatnie lata swojego życia na tym i na innych blogach wypisywała swoje żale wynikające z braku miłości i samotności w dniu wczorajszym powiedziała "tak" przyjmując oświadczyny.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...