poniedziałek, 27 sierpnia 2012

WIP'y, pomysły i inspiracje

WIP'y w liczbie dwóch, z czego jeden ledwo zaczęty. Silne postanowienie jest takie by do końca tygodnia je skończyć. Tyle włóczek w końcu czeka na półce, tyle pomysłów do zrealizowania.

Entrelac mnie intrygował i wiedziałam, że wcześniej czy później na pewno spróbuję ogarnąć ten wzór. Więc poświęciłam około dwa dni na ogarnianie go i gdyby nie YT raczej by mi się to nie udało. Korzystając z instrukcji zawartej w tych filmikach wydziergałam...


...tyle. Powinno być tego jeszcze trochę i z założenia powstanie z tego komin. Ale nie uprzedzajmy faktów. 

Kolejna robótka na drutach to chusta Gail z Drops Lace


Jest tego mało. Zaledwie jeden liść po każdej stronie, ale włóczka jest śliska i straszna cienizna, więc pośpiech na pewno nie jest wskazany. 

W zamiarach mam zaś wydzierganie pięknego Ogoniastego wg schematu Mao. Zakochałam się od pierwszego wyjrzenia, więc nabyłam wzór od właścicielki. Szukając włóczki wpadłam do Zagrody i... znów się zakochałam. Niestety włóczka, która była obiektem mojej miłości nie była dostępna toteż wysłałam maila z zapytaniem do Pani Marty i oto jest ręcznie farbowana Lace Merino.

Zdjęcie zapożyczone od Pani Marty ponieważ za nic nie udało mi się ująć na zdjęciu tej zieleni. Ciągle wychodził mi niebieski. 

Znalazłam też wzór czapki, którą będę chciała sobie wydziergać z włóczki Malabrigo Rios Solis, jednak jest to wzór po angielsku, więc nie wiem, czy dam rade. Trzymajcie kciuki ;) 


Mogłabym tak wymieniać i wymieniać... straszne. Pomyśleć, że jeszcze rok temu nie potrafiłam dziergać :)



piątek, 17 sierpnia 2012

Pierwszy męski udzierg

Wydziergał się sweterek/kardigan dla siostrzeńca mojego męża na zbliżające się 3. urodzinki. Mam nadzieję, że okaże się dobry na wielkość. Wymiary jakiś czas temu spisałam z większego swetra dla niego, więc teoretycznie powinno być teraz ok. To mój pierwszy tak mały sweterek, więc nie wydziwiałam z żadnymi wzorami.
Włóczka to Trekking Color od Zitrona, która została mi po konkursie w e-dziewiarce. I - o dziwo - nadal zostało mi około 1,5 kłębka. Może nawet trochę więcej. Na ten sweterek poszło zatem kłębek i trochę. Na drutach KP 3,5mm.

Czas na zdjęcia:



A od wczoraj w moim włóczkowym zakątku nowości od magicloop'a


Śliczności. Oczywiście mam już wszystko zaplanowane. Z czerwonego Dropsa powstanie Gail i tym razem będzie to już moja własna Gail i nikomu jej nie oddam :) Ten zielony kłębek to Malabrigo Worsted Verdes i z niego z założenia mam zamiar wydziergać sobie szyjogrzej na zimę, z niebiesko-zielonego Rios'a zaś czapkę. 


niedziela, 5 sierpnia 2012

Pixie dress

Napisałam, że pokaże więc pokazuję. Co prawda miałam nadzieję na lepsze zdjęcia i większą ich ilość, ale podły los "fotografa", że znajduje się nie po tej stronie obiektywu.


Nie jest to do końca efekt jakiego się spodziewałam, szczególnie jeśli chodzi o górę, stąd też gorset pod piersiami. Dół jednak lubię tak bardzo, że mam zamiar (tym razem sama) ją przerobić na spódniczkę i ewentualnie dodać kilka płatków co by była bardziej.... kielichowata jak kwiat :D 
Tak, wiem, oryginalna ze mnie persona. 
Nie wiem czy sprawdziłam się jako projektantka, ale z pewnością w przyszłości muszę poszukać bardziej cierpliwej krawcowej. Mama stwierdziła ponoć, że to ostatnia rzecz jaką mi szyła XD 


piątek, 3 sierpnia 2012

Aran Knitter/Knitting & Tea - zmiany na blogu

Wiem, że nie zasłużyłam sobie jeszcze na miano jakim określiłam adres tego bloga, nie mniej jednak określa ono moje dążenie nie tylko do wydziergania prawdziwego ganseja (Geansaí), ale przede wszystkim do poznania tej dziedziny sztuki irlandzkiej, spojrzenia wstecz by odkryć, co sprawiło, że właśnie tam zaczęto dziergać w tak niepowtarzalny sposób i czy aby na pewno jest to unikalne dla Irlandii?

 Idę przed siebie i jak każdy z mijającym czasem się zmieniam.  To co było dla mnie kiedyś najważniejsze teraz zeszło na dalszy plan, pojawiły się nowe zainteresowania, nowe priorytety w życiu. Pewne rzeczy pozostają i wśród nich jest Irlandia, są Celtowie, druidyzm. Jestem tym tak przesiąknięta, że choćbym chciała nie potrafiłabym już od tego uciec. Nie sądziłam, że będzie to coś, co mnie określa, ale jednak jest.

Blog już od jakiegoś czasu poświęcam przede wszystkim robótką ręcznym, więc to się raczej nie zmieni. Miałam w planach napisanie recenzji kilku książek, ale poważnie wątpię w swoje umiejętności w tej akurat dziedzinie. Zamiast jednak marudzić mogłabym nad tym popracować i jest to godne rozważenia.

Robótkowo u mnie w tym tygodniu pusto. Praca, praca i jeszcze dzisiaj praca 8. dzień z rzędu.  A jutro wesele. Jestem lekko zaniepokojona, bo sukienki szytej przez mamę jeszcze nie widziałam, jest możliwość, że nie będzie spełniała moich oczekiwań w stopniu uniemożliwiającym włożenie jej jutro, ale (chyba) jestem przygotowana na taką ewentualność. Dowiem się jeszcze dzisiaj. Długo rozważałam za i przeciw wzięcia aparatu, ale jednak postanowiłam go zabrać, więc po fakcie podzielę się z Wami zdjęciami. Tak myślę.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...