Od razu wiedziałam, że będę zadowolona z sukienki, w końcu jak stwierdziła moja teściowa jest taka w moim stylu, ale efekt końcowy przerósł moje oczekiwania. Gdybym tylko nie bała się jej szybko zniszczyć mogłabym ją nosić codziennie, dlatego rozsądnie ją sobie dawkuję, jej niewątpliwą zaletą jest to, że pasuje zarówno do butów na obcasie jak i do trampek.
Technicznie:
- wzór Inky - Marzena Krzewińska w rozmiarze M
- włóczka Malabrigo Sock w kolorze dewberry - zużycie +/- 350 gram
- druty 2,5 mm i 3,0 mm
- modyfikacje: inaczej dodawałam oczka na raglan a sukienka jest o 5 cm krótsza niż zakłada wzór
W następnym poście ostatni udzierg, czyli chusta Gail dla teściowej :)
Edit: Przy okazji tego projektu i wpisu na blogu Z drutami i szydełkiem przez świat postanowiłam pokazać mój zestaw do zwijania włóczki - nawijarka i parasolka (obie dostępne w e-dziewiarce). Koszt nie mały, ale moje życie dzięki nim stało się o wiele przyjemniejsze i o wiele więcej czasu mogę poświęcić na dzierganie niż zwijanie ręczne motków.
Łaaaaaał :D przepięknie się prezentuje! jestem w podziwie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za dołączenie linka!!! I ja już niedługo będę miała nawijarkę i motowidło (to drugie domowej roboty). Nie mogę się doczekać tych wszystkich ślicznie zwiniętych motków!
OdpowiedzUsuńA Inky jest super! Faktycznie uniwersalna! Szkoda, że figura mi na nią nie pozwala ;) Pozdrowienia :)
Piękne jest Twoje wykonanie, wszystko jest w nim idealne włoczka, jej kolor i przede wszystkim pieknie wyglądasz, ja może za dziesięć kilo odważę się na taki udzierg, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiękna!!! też zakupiłam tylko moteczków jeszcze brakuje, hihi:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
Jak dla mnie bomba, szczególnie iż jestem fanką fioletów i warkoczy. A luźne udziergi teraz uwielbiam.
OdpowiedzUsuń:)
Obecnie to bym w samych 'luzakach' teraz latała.