środa, 23 kwietnia 2014

Gail no.5

Tym razem dziergana na prośbę teściowej, z potrzeby chusty w kolorze czekoladowego brązu. Wybór włóczki był najtrudniejszy. Stawiałam na belgijską czekoladę w wydaniu malabrigo, ale cieniowanie i dodatek innych kolorów nie wchodziło w grę, więc zakupiłam eksperymentalnie wełenkę od Zitrona - Filisilk  i... ogólnie rzecz biorąc - nigdy więcej.

Już w przewijaniu ta włóczka wydała mi się dość nie fajna, wszystko przez zwijanie, zupełnie jak by była za mocno skręcona, albo coś w tym rodzaju.
 A tutaj jeszcze takie coś, nierówności pojawiające się rzadko, ale psujące efekt.
Na etykietce jest napisane, że jest to 'virgin wool' więc może taka właśnie jest ta włóczka? W każdym razie na ravelry i na stronie sklepu podano tylko, że to 70% merino i 30% jedwabiu, więc skład fajny.

Mam jeszcze jeden motek i pozostałość po drugim, więc raczej i tak jakoś to zużyję, ale więcej tej włóczki nie kupię.
Wrzuciłabym zdjęcie mojej aktualnej robótki z książką, ale wróciłam do domu zbyt późno by zrobić zdjęcie w przyzwoitym świetle, więc ciekawe informuję, że jestem w trakcie czytania "Amerykańskich bogów" Gaimana a na drutach Ogoniasty z malabrigo sock.

Na koniec trzy nowości z działu koralikowego. 




4 komentarze:

  1. Piękna jest Twoja chusta i pięknie prezentuje się na Twojej Inky, często zastanawiam się nad wyborem włoczek i bardzo cenię sobie szczere recenzje innych "maniaczek" , niestety ja , podobnie jak i Ty , jestem "zepsuta" przez Malabrigowego socka i naprawdę niewiele włóczek jej dorównuje, ale szukam i testuję, bo ciekawość jest zawsze silniejsza, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie notka :D no ja tutaj zaglądam codziennie, a zdarzy się, że i kilka razy na dzień XD

    Kolejna wielka i piękna chusta. I to ta gail, co mnie tak zainspirowała do dziergania chust. ^^ Mam sentyment.

    Co do włóczki- ja nie umiem się zachwycić póki co czym innym niż Malabrigo... obłęd. Dziergałam z Filcolany arwetty, ale to zupełnie co innego. Jedyna wada włóczek 'm' prócz ceny to kolory- raz, że za piękne i za dużo, ale z tej złej strony- brakuje mi np. żeby każdy kolor był dostępny w każdej grubości. I przydałyby się mniej melanżowe kolory również. No ale to już sobie ja sama życzę o tak :p

    Do koralików muszę wrócić, ale coś druty ciągną mnie mocniej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chusta piękna.
    Włóczki z której ją wydziergałaś nie znam, więc nie mogę się na ten temat wypowiadać.
    Serdecznie pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
  4. elo, virgin wool tak naprawdę nic nie oznacza. Kiedyś oznaczało że wełna nie jest z odzysku ale teraz ... pzdr

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz pozostawiony na blogu. Dzięki nim wciąż mam energię by kontynuować pisanie bloga.

Przepis na porażkę

Po kolejnej długiej nieobecności wracam z formą nietypową, choć uprawianą na tym blogu w dawnych czasach. Odesłałam krytyka, który kazał mi ...